Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem zwrócił uwagę, że nie można traktować rozdzielnie kolejnych kryzysów w Europie: energetycznego, szantażu gazowego wobec Mołdawii, kryzysu migracyjnego na granicy z Polską, Litwą i Łotwą, koncentracji wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą.
Za wszystkie sznurki pociąga Moskwa. Według sobie tylko znanej logiki, niczym oko Saurona z „Władcy pierścieni”, Kreml przenosi spojrzenie z miejsca na miejsce. Wiele wskazuje na to, że kryzys migracyjny na granicy Białorusi z UE powoli wygasa, teraz oko Saurona zwraca się ku Ukrainie. Łukaszenka wystąpił w mundurze na naradzie z wojskowymi i miotał niejasne pogróżki wobec Ukrainy. Potem rozmawiał telefonicznie z Putinem. Tymczasem na Ukrainie, przy granicy z Białorusią, znaleziono arsenał broni. Pojawiają się rzekomi nacjonaliści ukraińscy, którzy atakują polskie pomniki, ale nawet nie umieją napisać poprawnie nazwiska „Bandera” i nie wiedzą, jak wygląda flaga Ukrainy. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówi zaś o możliwym planowanym przewrocie. Coś złego naprawdę wisi w powietrzu.