PO boi się tematu skandalicznego oświadczenia b. ambasadorów? Poseł Lenz uciekł przed pytaniem red. Gójskiej
Poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Lenz nie chciał skomentować skandalicznego stanowiska ambasadorów z czasów PO, którzy zarzucili polskim służbom "zbrodnię przeciwko ludności" na granicy z Białorusią. Polityk trzykrotnie dopytywany o tę sprawę przez redaktor Katarzynę Gójską w programie Telewizji Republika "W punkt" postanowił... opuścić rozmowę.

Jednym z gości programu Telewizji Republika "W punkt" był poseł Koalicji Obywatelskiej Tomasz Lenz. Redaktor Katarzyna Gójska próbowała dowiedzieć się od niego, co ten sądzi o skandalicznym stanowisku Konferencji Ambasadorów RP, czyli grupy ambasadorów, którzy pełnili swoje stanowiska m.in w czasach rządów Platformy Obywatelskiej.
- Sytuacja na granicy z Białorusią staje się dla Polski haniebna: zaczyna spełniać znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. (...)Tragedia na granicy polsko-białoruskiej pogłębia się. Zakazana prawem międzynarodowym praktyka „odpychania” (push-back) stała się w Polsce obowiązującym krajowym prawem i jest bez skrupułów stosowana. Docierające z granicy wiadomości świadczą o narastającej katastrofie humanitarnej. W polskich lasach umierają ludzie - z wycieńczenia, pragnienia i głodu
- napisali w swoim oświadczeniu.
Lenz nie chciał odpowiadać
Poseł KO za wszelką cenę próbował jednak uniknąć odpowiedzi na pytanie, mówiąc zupełnie nie na temat. - Ja poprosiłam pana o komentarz do konkretnych słów osób, które państwo ustanowili reprezentantami Rzeczypospolitej Polskiej czasem w bardzo newralgicznych miejscach - zauważyła.
- Chciałem odpowiedzieć na to pytanie (...). Przepraszam, jak na razie z czasu, który pani poświeciła na rozmowę ze mną, to jest pani wypowiedź, a nie moja. Czy ja mogę coś coś powiedzieć? To niech pani mnie wysłucha. Bardzo proszę o taką kulturę osobistą i żeby dała szansę widzom Telewizji Republika na wypowiedzenia się z mojej strony
- odparł Tomasz Lenz, który po chwili znowu zaczął mówić zupełnie nie na temat, w żaden sposób nie odnosząc się do pytania Katarzyny Gójskiej.
- Właśnie mija półtorej minuty, odkąd poprosiłam pana, żeby odpowiedział na pytanie
- przerwała monolog redaktor.
Ucieczka posła
Po tych słowach polityk PO "podziękował za rozmowę" i rozłączył się (był połączony ze studiem za pośrednictwem Skype'a). Ostatecznie nie poznaliśmy jego stanowiska na pytanie, które zostało zadane przez redaktor Gójską trzykrotnie.
Źródło: Niezalezna.pl

