Ruda WRON-a rozdrażniona » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Grób 54 wikingów

Kiedy we wrześniu 2008 roku archeolodzy z Oxford Archeology rozpoczęli prace wykopaliskowe na trasie planowanej drogi Weymouth Relief Road nic nie zapowiadało, że wkrótce znajdą się na pierwszych stronach wszystkich brytyjskich dzienników, a łowcy sensacji będą wydzwaniać dniami i nocami. Wszystko zmieniło się, gdy wbito pierwszą łopatę na wzgórzu Ridgeway Hill…

Kiedy zdjęto kilka warstw ziemi, oczom naukowców ukazały się liczne, zmieszane ze sobą kości. Wkrótce stało się jasne, że natknęli się oni na masowy grób sprzed wieków: na dnie leżały 54 poćwiartowane szkielety, a oddzielnie ktoś usypał stos z 51 czaszek. Zabójcy, kimkolwiek byli, wykorzystali do ukrycia zwłok dół w niewykorzystywanym już rzymskim kamieniołomie. Wstępne badania antropologiczne określiły, że szczątki należały do mężczyzn pochodzących z północy Europy, kilku z nich miało w chwili śmierci ok. 50 lat, reszta nie przekroczyła 25. roku życia. Datę śmierci zamknięto w ramach czasowych lat 970–1025. Wszyscy zostali zabici w tym samym czasie dużą, bardzo ostrą bronią, taką jak miecz. Wielu doznało wielokrotnych uderzeń w kręgi, szczęki i czaszki. Jeden z mężczyzn miał pocięte kości rąk, co sugeruje, że broniąc się próbował złapać miecz, inny miał  odcięty czubek czaszki. Na szkieletach naliczono łącznie 188 ran, średnio cztery na osobę. Jednak nie było to rany bojowe, wikingowie byli prawdopodobnie złapanymi jeńcami. Sądząc po braku jakichkolwiek resztek odzieży lub innego dobytku, prawdopodobnie byli nadzy, kiedy zostali wrzuceni do dołu. Więcej ciał niż czaszek sugeruje, że trzy głowy – być może wysokich rangą osób – były zabrane gdzieś i trzymane jako pamiątki. W chwili śmierci owych wikingów Anglia była sceną konfliktu między rodowitymi Sasami a najeźdźcami z Północy. Choć naukowcy pisali początkowo o egzekucji, to później uznano iż prymitywność metody i duża liczba ofiar sugeruje, że być może coś wymknęło się spod kontroli i jeńcy padli ofiarą samosądu.

Dr Britt Baillie twierdził, że zamordowani mężczyźni należeli do bractwa jomswikingów, elitarnych wojowników, którzy podlegali specjalnemu honorowemu kodeksowi i służyli jako najemnicy. Ich siedzibą była twierdza Jomsborg na wybrzeżu Bałtyku. Nie miały tam wstępu kobiety i dzieci. Do dziś nie wiadomo jednak, czy jomswikingowie istnieli naprawdę i czy to ich grób znajduje się na angielskiej ziemi.

 



Źródło: niezależna.pl

 

#Ridgeway Hill #archeologia #najazdy wikingów #Anglia #wikingowie

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Łysiak
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo