

Trzeba czytać „Newsweeka", żeby zrozumieć, dlaczego na okładce jest ksiądz z klęczącym przed nim chłopcem – mówił licealistom redaktor koncernu ITI. – Nawet jeśli nie zgadzacie się z „Uważam Rze", sięgajcie po to pismo. Trzeba spróbować zrozumieć, o co im chodzi, o ile to w ogóle możliwe. Choć wiem, że to nie jest łatwe – mówił pod adresem twórców pisma. Wyjaśnił również, skąd czerpać „antywzorce". – Jak dyskusje o in vitro będą wreszcie na poziomie, będziecie mogli mieć w tyle głowy ks. Longchampa de Beriera – wskazał na autora wypowiedzi o „dodatkowych bruzdach" dzieci z in vitro.
Jarosław Kuźniar zaprzeczał, by miał problem z rzetelnością. – Skończył się czas, gdy telewizja w materiale z parlamentu prezentuje opinię każdej z partii – mówił. Jego zdaniem warto jedynie rozmawiać z politykami frakcji mających wpływ na bieg zdarzeń. – Nie wiem, co dzisiaj znaczy obiektywizm, ale nie mam z tym problemu. Chociaż cały czas słyszę od Adama Hofmana, że jestem żołnierzem Donalda Tuska i drugim rzecznikiem rządu – przekonywał celebryta TVN24.
Nauczał młodych, czym w telewizji zajmować się nie warto, np. o czymś takim, jak wniosek PiS-u o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Tuska. – Po co ten cały cyrk – pytał retorycznie. O gabinecie cieni utworzonym przez tę partię można mówić jedynie w kategoriach groteski. – Po co to udawanie, że to taki rząd, jak ten, który jest przy władzy – oburzał się. Dodał, że zamiast tego PiS powinien robić coś, co jest „dopuszczalne w demokracji".
Więcej na ten temat w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"