

Tym razem uderzono w to, że w radzie programowej znaleźli się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem w radzie tej, jak i we wszystkich radach mediów publicznych, jest dziesięciu przedstawicieli klubów parlamentarnych – taka jest zasada powoływania ich zapisana w ustawie jeszcze w 1992 r. Największą reprezentację mają największe kluby. Gdy rządziła PO, w 2014 r. przewodniczącą rady programowej TVP była poseł PO Iwona Katarasińska-Śledzińska. Wtedy politycy PO i działacze tej partii w mediach tego nie potępiali. Rady programowe nie mają wpływu na decyzje kadrowe czy merytoryczne, są ciałem opiniującym, żadnych więcej kompetencji nie mają. Szczucie PO ma jednak sens – RASP czy TVN powielają ich hejt oraz kłamstwa i tylko dzięki temu ta formacja jeszcze istnieje. Trwa dzięki nienawiści i propagandzie.



