

Z kolei minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podkreśla, że niezwykle potrzebne jest trwałe i klarowne rozdzielenie czynnika politycznego od urzędniczego, którego w dotychczasowej strukturze służby zagranicznej, w przeciwieństwie do służby cywilnej, po prostu nie ma. Jeśli wziąć pod uwagę polityczne konotacje dyplomatów i urzędników MSZ, ustawa jest po prostu koniecznością. Nagle okazuje się bowiem, że w dalszym ciągu w resorcie królują stare komunistyczne układy, a najlepszym przykładem człowieka powiązanego ze starym systemem jest obecny ambasador RP w Moskwie Krzysztof Krajewski. Karierę zaczynał w Zrzeszeniu Studentów Polskich, a urzędnicze szlify zdobywał w biurze rzecznika prasowego rządu PRL Jerzego Urbana. W 1993 r. wraz z dojściem do władzy SLD znalazł się w MSZ. Tacy ludzie nie powinni reprezentować RP za granicą – powinien nareszcie nastąpić koniec czerwonej dyplomacji.



