

Dobrze, że wybrany na prezydenta Warszawy polityk POstkomuny nie wyłączył świateł na ulicach, ale pogrążył w mroku symbol moskiewskich rządów nad Wisłą. Trzeba mu oddać, że być może tylko intuicyjnie, ale dobrze zdefiniował, o co chodzi w obecnych sporach Polski z Komisją Europejską. Niezgoda na podporządkowanie losów kraju niejasnym, dowolnie stosowanym kryteriom przez inne państwa jest oczywista dla większości Polaków. To, że spór z KE jest też sporem o sposób wychodzenia Polski z postkomunizmu, jest rzadziej definiowane. Trzaskowski, wyłączając oświetlenie Pałacu im. Józefa Stalina – napis taki, choć zakryty, wciąż nad głównym wejściem istnieje – zademonstrował właśnie ten wymiar. Dokładnie tak powinno być – pozostałości komuny w kraju, te z pozoru nieusuwalne, które miały tu dominować na zawsze, powinny zniknąć z naszej przestrzeni w mroku niebytu i zapomnienia.


Promuj niezależne media! Podaj dalej ten artykuł na Facebooku i Twitterze

