

Pożar na składowisku opon przeznaczonych do utylizacji wybuchł w piątek wieczorem. Opony były ułożone do wysokości 5 metrów. W czasie, gdy pożar był największy, płomienie sięgały kilkunastu metrów, a wielka chmura gęstego, duszącego dymu unosiła się nad okolicą. Z żywiołem walczyło ponad 60 zastępów straży. We wtorek nadal trwa dogaszanie pożaru.
P.o. Prokuratora Rejonowego w Chełmnie Grażyna Wiącek potwierdziła, że prowadzone jest w tej sprawie śledztwo.
Otrzymaliśmy zawiadomienie od pełnomocnika firmy Ergum dotyczące sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Mówiąc najoględniej — właściciel firmy prowadzącej składowisko czuje się w tej sprawie poszkodowany
- podkreśliła szefowa chełmińskiej prokuratury.
Dodała, że analizowane jest przebieg wypadków, a policja zabezpieczyła wszelkie dostępne nagrania monitoringu, które mogą pomóc odtworzyć przebieg wypadków.
Wójt gminy Unisław Jakub Danielewicz poinformował w piątek, że spodziewał się możliwości takiej katastrofy w tym miejscu. Podkreślił, iż składowisko jest nielegalne w tym sensie, że od dawna zwracano uwagę na przekroczenie wszelkich limitów znajdujących się w zezwoleniu na prowadzenie takiej działalności.
Czytaj również
Strażacy wciąż walczą z pożarem składowiska
Dodatkowo składujący opony przedsiębiorca był karany finansowo.
Sprawy toczą się we właściwych organach. W czwartek złożyliśmy kolejne dokumenty do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, gdyż przedsiębiorca odwołał się od nałożonej przez nas kary 2,5 mln zł. W piątek w tym miejscu mamy pożar. To przypadek?
- pytał Danielewicz.
Później w rozmowie z lokalnymi mediami wskazywał na fakt nagrania przez kamery monitoringu dwóch samochodów, które pojawiły się przy składowisku na minutę przed wybuchem pożaru.