Ruda WRON-a rozdrażniona » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Minister zdrowia: Zmieniamy filozofię w podejściu do epidemii

Zmieniamy filozofię w podejściu do epidemii. Różnicujemy działania i w przeciwieństwie do tego, co było wiosną, nie od razu strzelamy z armaty, ale precyzyjnie i dobraną amunicją do problemu - posłużył się porównaniem minister zdrowia Adam Niedzielski.

zdjęcie ilustracyjne
pixabay.com/TerriAnneAllen

Minister dzisiaj przed sejmową Komisją Zdrowia prezentuje informację na temat działań podejmowanych przez resort w związku z prognozowanym nadejściem tzw. drugiej fali zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2.

Wyjaśnił, że z powodu tego, że epidemia zmienia swój charakter, a jesienią nałożą się na nią sezonowe infekcje, ale również dlatego, że w ciągu pół roku wirus jest lepiej poznany oraz nabraliśmy doświadczenia, to można było w okresie jesienno-zimowym zmienić podejście. Wyrazem tego jest właśnie zaprezentowana przez resort we wrześniu strategia walki z COVID-19.

- Nie stosujemy już narzędzi, które są totalną obroną przed koronawirusem, np. lockdownu, ale przechodzimy do pewnej strategii, która proponuje działania celowane

 - podsumował Niedzielski. Wyjaśnił, że chodzi o to, że w ramach nowego podejścia do epidemii podejmowane będą działania, które nie dotyczą - jak to miało miejsce wiosną - działań w skali całego kraju, ale skupiają się na reakcji w regionach i szacowaniu tam ryzyka dotyczącego rozprzestrzeniania wirusa.

- To podejście oparte na poziomie powiatowym. Definiujemy strefy i w zależności od tempa zachorowań definiujemy strefy zagrożone (czerwone), mniej zagrożone (żółte) i te, których nie należy traktować jako niezagrożone (zielone)

- mówił.

Dodał, że w ślad za różnicowaniem ryzyka, dobierane są "inne narzędzia reakcji".

- Nie od razu strzelamy z armaty, tylko staramy się strzelać precyzyjnie i dobraną amunicją do tego, z jakim celem, problemem mamy do czynienia - posłużył się porównaniem. Powiedział, że przykładem tego typu podejścia jest otwarcie od września szkół. Przedłużająca się izolacja dzieci mogłaby przynieść gorsze konsekwencje, również w sferze psychicznej, bo potrzebują one bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami.

Odnosząc się do rozwiązań zawartych w strategii przypomniał, że wprowadza ona zmiany organizacyjne dotyczące np. funkcjonowania szpitali w trzypoziomowym modelu (powiatowe, zakaźne i wielospecjalistyczne) czy włączenia lekarzy rodzinnych do zlecenia testów pacjentów i testowania głównie osób z objawami. Zaznaczył równocześnie, że resort dąży do zwiększa liczby mobilnych punktów pobrań (obecnie 343), ale także wydłuża czas ich pracy z dwóch do ponad czterech godzin. Niedzielski przypomniał także, że laboratoria mogą w ciągu doby wykonywać 50-60 tys. testów, podczas gdy obecnie przeprowadzają ich 15-25 tys. Oznacza, to - jego zdaniem - że "nie ma ryzyka, by ta wydolność nie była wystarczająca". Wspomniał też, o tym, że osoby starsze i z grup ryzyka dodatkowo będą testowane np. przed zgłoszeniem do sanatorium, hospicjum, domu opieki społecznej.

Minister mówił też o rozwiązaniu dotyczącym elektronizacji obiegu zgłoszeń, które Polacy wnoszą do sanepidu. Centralna infolinia ma być zintegrowana z tą działającą w Narodowym Funduszu Zdrowia. Osoba podejrzewająca u siebie zakażenie COVID-19 będzie mogła ten fakt zgłosić "przy użyciu systemu informatycznego", następnie zostanie ono przekazane do odpowiedniej inspekcji sanitarnej i można będzie śledzić status tego zgłoszenia. Minister dodał, że w ten sposób odciąży to sanepid, który będzie mógł skupić się na dochodzeniach epidemiologicznych.

Niedzielski poruszył też kwestię działań, które mają chronić przez zakażeniami. Zauważył, że tutaj mieści się w nich zasada DDM (dezynfekcja, dystans, maseczki), a stosowanie jej "to bardzo realny mechanizm, który pozwala hamować rozwój pandemii". Kolejnym działaniem prewencyjnym jest szczepienie przeciw grypie. W Polsce w sezonie grypowym - jak zauważył - dostępnym ma być 2 mln dawek szczepionki. Jak wyjaśniał dalej wynika z tego, że producenci "analizują dokładnie sytuację z poprzednich lat i podejmują decyzję o takiej wstępnej alokacji na poszczególne rynki". Dodał, że w zeszłym roku 1,5 mln osób (około 4 proc. populacji) poddało się szczepieniom i to było mniej niż zakładano.

- Teraz zwiększenie tej podaży na polski rynek jest stosunkowo trudne, bo producenci i dostawcy identyfikują nasz kraj, chociażby na tle Europy jako objęty większym ryzykiem biznesowym, bo poziom świadomości i wyszczepialności jest mniejszy

- podkreślił.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
maa
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo