Prokuratura zarzuca Grzegorzowi Ś., b. szefowi Bartimpeksu i menadżerowi znanemu z pracy dla Aleksandra Gudzowatego, popełnienie 14 przestępstw; część zarzutów to rezultat nagrań dokonanych przez jego współpracowników - podał dzisiaj "Puls Biznesu".
Dziennik zwraca uwagę, że śledztwo białostockiego wydziału Prokuratury Krajowej, w którym Grzegorz Ś. podejrzany jest o zagarnięcie kilkusetmilionowego majątku Tomasza Gudzowatego, syna i spadkobiercy jednego z najbogatszych Polaków Aleksandra Gudzowatego, wciąż się rozrasta.
"Rozmowy nagrane przez pracowników spółek z grupy Bartimpeksu i kontrolowanych przez menedżera, z którymi kontaktów zakazał mu sąd, stały się podstawą ponownego aresztowania i postawienia kolejnych zarzutów. Łącznie jest ich już 14"
- czytamy na pierwszej stronie gazety, która wymienia m.in. zarzuty niekorzystnego rozporządzenia mieniem, wyrządzenie spółkom z grupy Bartimpeksu szkody w wielkich rozmiarach (ponad 235 mln zł), a także pranie pieniędzy.
"Puls Biznesu" przypomniał też, że według prokuratury w latach 2014-2019 przy Bartimpeksie funkcjonowała zorganizowana grupa przestępcza, zajmująca się popełnianiem przestępstw na szkodę spółek skupionych w holdingu spółek biopaliwowych i spirytusowych. Zdaniem prokuratury, grupą tą miał kierować właśnie Grzegorz Ś., który od 2011 r. zarządzał firmami z grupy Bartimpeksu, a od 2013 r., po śmierci Aleksandra Gudzowatego, także spółką-matką.
Gazeta przypomina też, że w związku z tym śledztwem Grzegorz Ś. trafił do aresztu w sierpniu 2019 r., z którego wyszedł w kwietniu 2020 r. dzięki wpłaceniu 3 mln zł kaucji. Jednak na początku lipca br. ponownie zatrzymali go funkcjonariusze CBA, a sąd zdecydował o powrocie do aresztu.