O swojej dymisji Jacek Czaputowicz mówił wcześniej, nie jest więc ona niespodzianką. Jej moment pewnie tak. Odchodzącemu szefowi MSZ należy podziękować za służbę Rzeczypospolitej przez ostatnie dwa lata.
To, że Polska obejmie przewodnictwo OBWE – pierwszy raz po 20 latach – to niewątpliwie jego osobisty sukces. Nie był zwierzęciem medialnym, nie pchał się na afisz, o swoich i polskiej dyplomacji sukcesach może mówił za mało. Mam do niego osobisty stosunek, bo gdy byłem ministrem ds. europejskich, przewodniczącym Komitetu Integracji Europejskiej, ściągnąłem go z MSZ na stanowisko dyrektora departamentu. Na rządowy pokład zaprosiłem wtedy też m.in. młodego wrocławianina Mateusza Morawieckiego (został wicedyrektorem Departamentu Negocjacji Akcesyjnych) oraz śp. Aleksandra Szczygłę, który przyszedł z NIK. Dziękując ministrowi Czaputowiczowi, deklaruję wsparcie dla nowego szefa MSZ prof. Zbigniewa Raua. Do jego sztambucha wpisuję najważniejsze zadania: 1) aktywna polityka wschodnia RP; 2) współpraca regionalna; 3) utrzymanie specjalnych relacji z USA; 4) twarda walka o polskie interesy w UE; 5) w większym stopniu wykorzystanie dyplomacji do promocji polskiego eksportu i inwestycji.