Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Najpierw zatroskani o LGBT w Polsce, a teraz... o wybory. Niemcy straszą: „Polsce grozi kryzys”

Wydawać by się mogło, że w czasie epidemii koronawirusa każdy kraj martwi się o swoich obywateli i swoje gospodarki. Okazuje się, że nie wszyscy. Najpierw niemieccy posłowie wyrazili "zaniepokojenie" sytuacją osób LGBT w Polsce. Teraz, w "Welt am Sonntag" Philipp Fritz przekonuje, że jeżeli wybory w Polsce odbędą się 10 maja, to grozi nam "kryzys państwowy".

zdjęcie ilustracyjne,
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Jak informowaliśmy wczoraj na łamach Niezalezna.pl, część posłów Bundestagu wystosowała interpelację, w której wyrazili zaniepokojenie sytuacją środowisk LGBT w Polsce.

Wskazują m.in. na „strefy wolne od LGBT w Polsce”, powołując się m.in. na informacje i apel zamieszczone na portalu „Lesben und Schwulen Verband” (Związku Lesbijek i Homoseksualistów).

W naszym apelu (list wystosowany przez Związek do 300 miast i gmin w Niemczech) poprosiliśmy burmistrzów o to, by w rozmowach ze swoimi polskimi odpowiednikami, burmistrzami miast partnerskich, otwarcie podejmowali temat wrogich środowisku LGBT rezolucji i postanowień, a także by je krytykowali oraz by przemyśleli sposoby współpracy. Powinni wyraźnie zaakcentować, że ochrona i prawa podstawowe osób LGBT stanowią podstawę partnerskiej współpracy.  Miasta partnerskie w Niemczech mogłyby wyjść naprzeciw polskim organizacjom LGBT i ich inicjatywom w regionach partnerskich, wejść z nimi w dialog i wspierać. Szczególnie w czasach, w których na inicjatywy obywatelskie w Polsce jest wywierana presja, potrzebne jest wsparcie międzynarodowych partnerów i partnerek

- czytamy. Następnie zadano rządowi serię pytań, które opisaliśmy w artykule.

Okazuje się, że to nie jedyny temat, który spędza sen z powiek naszym zachodnim sąsiadom. Dziś niemiecki „Welt am Sonntag” przekonuje, że "Jarosław Kaczyński prowadzi Polskę w kierunku kryzysu państwowego". Chodzi oczywiście o wybory korespondencyjne, które z resztą Niemcy sami przeprowadzają.

Autor artykułu Philipp Fritz na początku wskazuje "autorytety", które nawołują do bojkotu wyborów, czyli Donalda Tuska i Lecha Wałęsę.

„Pomimo krytyki, wpływowy szef PiS Jarosław Kaczyński jest uparty i prowadzi Polskę w kierunku kryzysu państwowego”

– przekonuje Fritz i dodaje, że niektórzy obserwatorzy przypuszczają, że będzie to przejście Polski do "łagodnej dyktatury”. 

Dziwić może fakt, że akurat Niemcom przeszkadza głosowanie korespondencyjne. Bowiem niedawno sami pochwalili się sukcesem frekwencyjnym wyborów przeprowadzonych w taki sposób w Bawarii.

 



Źródło: dw.com, niezalezna.pl,

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Beata Mańkowska
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo