Miłośnik nazistów na listach Tuska » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Trzeba zrobić wszystko, by wybory się odbyły

Niemal cała aktywność opozycji skupia się teraz na walce o przesunięcie wyborów prezydenckich. Argumenty, które padają w tej sprawie, dotyczą – po pierwsze – kwestii epidemiologicznych i koncentrują się wokół pytania: czy w obecnej sytuacji można tak zorganizować proces wyborczy, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo jego uczestników, ale także zagwarantować jego transparentność i uczciwość?

Niemal na tym samym oddechu formułowane są oceny polityczne, iż w zaistniałych warunkach kandydaci opozycyjni nie są w stanie prowadzić kampanii, a urzędująca głowa państwa ma takie możliwości. Czy tak jest naprawdę? Przedwyborczych spotkań nie mogą prowadzić wszyscy, nic – poza jedną kwestią – nie ogranicza aktywności medialnej czy wszelkiej innej prowadzonej w sieci. Tym bardziej że ogólnonarodowa kwarantanna zwiększa zainteresowanie Polaków informacjami. Sęk w tym, że kampania prowadzona w okolicznościach zagrożenia wymaga od jej głównych aktorów treści – konkretnych pomysłów, propozycji, zaangażowania w jakąkolwiek działalność służącą wspólnemu dobru w czasie epidemii. I tu pojawia się problem, bo najwyraźniej kandydaci opozycji nie mają nic takiego do zaoferowania swoim wyborcom. A przecież ciągle sprzyja im zdecydowana większość mediów w Polsce, mają potężne narzędzie komunikacji w postaci portali społecznościowych, ale nie wiedzą, co w nich mówić. Urzędujący prezydent ma swoje obowiązki, a wobec tego i oficjalne spotkania, ale przecież z tym wiąże się nie tylko długość ekspozycji w mediach, lecz także odpowiedzialność. Kidawa-Błońska nie odpowiada za nic, prezydent Andrzej Duda podlega nieustannej ocenie jako współrządzący krajem. Epidemia sprawia, że od polityków zdecydowana większość Polaków wymaga realnych działań i propozycji, ale to przecież nie koronawirus sprawił, iż kandydaci opozycji ich nie przedstawiają. Swoją drogą każdy z nich prowadził swą kampanię dużo dłużej od urzędującej głowy państwa. Kandydatka Platformy od kilku ładnych miesięcy. Trudno zatem uznać, iż majowe wybory będą w jakikolwiek sposób ułomne demokratycznie.

Ułomna może być jedynie kampania pretendentów do najważniejszego urzędu w państwie, którzy w chwili próby nie mają współobywatelom nic do zaoferowania, ale to przecież zupełnie inna kwestia. Nie wiemy, jaki będzie przebieg epidemii. Nie wiemy, jaką sytuację będziemy mieli w kraju w maju. A przesunięcie wyborów wymaga podstaw i głębokiego namysłu – nie ma wszak w naszym prawie prostego mechanizmu „odwołania” demokratycznych procedur i właśnie jego brak świadczy o dobrym zabezpieczeniu naszej wolności. Czyjeś subiektywne poczucie słabości prowadzonej kampanii dzięki Bogu nie jest przesłanką do znoszenia prawa demokratycznych wyborów obywateli. Z argumentem dotyczącym możliwości zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom głosowania i komisjom wyborczym należy oczywiście dyskutować. Zastanawiać się, co w ramach obowiązującego w Polsce prawa można zmienić, by zminimalizować ryzyko zarażeń. Trzeba jednak powiedzieć zupełnie wprost, że tak jak nie wiemy, co będzie w maju, tak samo nie wiemy, jaka będzie sytuacja na jesieni czy w maju przyszłego roku. I co wówczas? Chaos w państwie? Czy wręcz jego paraliż? Wszyscy rozemocjonowani zwolennicy odwoływania majowego głosowania winni najpierw odpowiedzieć na te pytania, bo sprawa wyboru prezydenta należy do najbardziej newralgicznych wydarzeń w naszym życiu publicznym. Uleganie emocjom może doprowadzić do spętania możliwości działania władzy w czasach, w których od szybkości tych działań będzie zależał byt naszego kraju. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Gójska
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo