Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Motorówką Wałęsy na wybory prezydenckie 

Portal TVP.info opublikował nagranie rozmowy między najbogatszym Polakiem w historii III RP, nieżyjącym Janem Kulczykiem, a wieloletnim premierem z ramienia SLD, dzisiaj posłem do Parlamentu Europejskiej wybranym z list Platformy – Leszkiem Millerem.

Wydawałoby się na pierwszy rzut oka, że taśma z roku 2013 dotyczy wyłącznie spraw historycznych. Chodzi o strajk z roku 1980 i o rzecz, która wielokrotnie była wyśmiewana przez salon III RP. W ten sposób mówiła o niej śp. Anna Walentynowicz: „Zamiast zrobić strajk, Wałęsa pojechał do dowództwa Marynarki Wojennej. Stamtąd przywieźli go motorówką – jak mówił Borusewicz – kiedy już potężny strajk trwał. Potwierdził to na plebanii ks. Jankowskiego sam Tadeusz Fiszbach”. Oficjalnie taka wersja wydarzeń nigdy nie była poważnie traktowana przez elity zbudowanej na porozumieniu Kiszczaka z jego agenturą postkomunistycznej Polski. Jednak jak dowiadujemy się z nagrania, dokładnie tą samą wiedzą dzielili się w zaciszu eleganckich restauracji Jan Kulczyk z Leszkiem Millerem. Na nagraniu ten ostatni mówi następujące słowa:

„Jedna rzecz nie jest prawdziwa. Lechu, niestety, nie skakał przez żaden płot. On mówi, że przeszedł boczną bramą, a mi nieżyjący już komandor Marynarki Wojennej mówił, że tak naprawdę to go przywieźli”.

Warto wspomnieć, że jest jeszcze trzecie, mało znane źródło, które potwierdza słowa Millera z tego nagrania. Najlepiej poinformowani ludzie w systemie III RP, funkcjonariusze wojskowych służb specjalnych, uważali dokładnie tak samo. Wynika to z akt sądowych tzw. afery marszałkowej. Na nagraniu sporządzonym przez likwidatorów WSI były funkcjonariusz komunistycznej wojskowej bezpieki Aleksander Lichocki mówi: „Waga był dowódcą kutra, który później przywiózł Lecha od tyłu, od stoczni, i Lecho został do stoczni wsadzony wiadomo jak”. Waga, o którym mówi tutaj Aleksander Lichocki, to nieżyjący już były dowódca Marynarki Wojennej adm. Romuald Waga. Najwyraźniej to ta sama osoba, od której pochodziły informacje Leszka Millera. Co ciekawe, adm. Waga to postać, która mogła być dobrze znana również drugiemu biesiadnikowi, Janowi Kulczykowi. Choćby dlatego, że brat adm. Wagi, Jan Waga, był przez całe lata jednym z jego najbliższych współpracowników, prezesem jego holdingu i jednym z przewodniczących rad nadzorczych firm należących do Kulczyka. Nagranie rozmowy Miller–Kulczyk pokazuje w pełnym świetle, w jaki sposób i po co budowana była fałszywa legenda Lecha Wałęsy. Budowana m.in. rękami Andrzeja Wajdy. W tym konkretnym wypadku na zlecenie Jana Kulczyka, który twierdzi, że to on miał ostateczne słowo co do kształtu filmu „Człowiek z nadziei”. Scena, która nie podobała się Kulczykowi, została z filmu wycięta, bo nie pasowała do planu politycznego związanego z tą produkcją. Plan polegał na wykorzystywaniu Wałęsy do zwykłej codziennej wojny partyjno-medialnej. Kulczyk na taśmie mówi do Millera wprost, że głównym celem tych działań jest atakowanie Jarosława Kaczyńskiego: „Tylko proszę, nie atakujcie go [Wałęsy]… Po tym filmie ludzie go pokochają. I teraz tylko trzeba, żeby ten Wałęsa w odpowiednim momencie powiedział, że ta Kaczka to jest nieszczęście dla Polski. Trzeba go tylko dobrze podsterować, żeby to, co on powie, szło codziennie na pierwszych stronach gazet”. Słowem, w nagraniu najbogatszy Polak wydaje polecenie szefowi dużej partii (SLD), kogo nie atakować. Rękami oscarowego reżysera buduje fałszywy pomnik agenta SB. Wszystko po to, żeby zaatakować swojego politycznego wroga, Jarosława Kaczyńskiego. W ataku mają pomóc „ustawione” media. Miały robić to tak, żeby ataki nie schodziły z okładek gazet.

Jeśli cofniemy się pamięcią do tamtych dni, wiemy, że później… wszystko to się działo. Nagranie Kulczyk–Miller to III RP w pigułce. To dowód na to, czym jest postkomunistyczny system III RP. Mamy tu komunistyczne wojskowe służby kontrolujące wiedzę o najważniejszych politykach, biznes zależny od służb, a także polityków, którzy wraz z mediami działają jak chłopcy na posyłki na rzecz tych, którzy dysponują wiedzą i pieniędzmi. Ta taśma nie jest jednak tylko relacją z rzeczywistości roku 2013. Niecałe siedem lat później polski spór polityczny dotyczy tych samych zagadnień. Polska scena dzieli się na dwa obozy. Ten, który chce likwidacji postkomunistycznego systemu władzy, i ten, który chce go zachować. I w tym sensie taśma pomaga zrozumieć, dlaczego tak pozornie różni kandydaci salonu III RP jak Małgorzata Kidawa-Błońska, Władysław Kosiniak-Kamysz czy Szymon Hołownia mają identyczne sondażowe poparcie w ewentualnej drugiej turze wyborów prezydenckich przeciwko Andrzejowi Dudzie.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Michał Rachoń
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo