Niestety, nie doczekaliśmy się oficjalnej reakcji polskich władz na haniebne słowa Pera Wästberga, przedstawiciela Akademii Szwedzkiej, który wygłaszając laudację na cześć Olgi Tokarczuk, powiedział, że Polska ma „swoją własną historię kolonializmu i antysemityzmu”.
W tym samym czasie największy portal w Izraelu „The Times of Israel” ujawnił raport z 2018 r. Szwedzkiej Narodowej Rady ds. Zapobiegania Przestępczości, w którym wymieniono 280 przestępstw o podłożu antysemickim. Co ciekawe, Rada nie opublikowała danych dotyczących tego typu przestępstw za 2017 r. Z kolei liczba przestępstw z nienawiści o podłożu rasistowskim lub ksenofobicznym wzrosła w Szwecji do 4865 przypadków w ubiegłym roku. Może warto jeszcze przypomnieć panu Wästbergowi, że Szwecja do dziś nie zwróciła dóbr kultury zrabowanych w Polsce podczas potopu, np. brązowych lwów sprzed warszawskiego pałacu Kazanowskich, zdobiących dziś rezydencję królewską w Sztokholmie, czy zbiorów biblioteki warmińskiej albo księgozbioru z Fromborka z dziełami Mikołaja Kopernika, w tym z pierwszym wydaniem „O obrotach sfer niebieskich”, przechowywanym w bibliotece uniwersyteckiej w Uppsali.