Nie ma lepszego rozwiązania

Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (PPL) planowało pierwotnie, że terminal zostanie oddany do użytku pod koniec 2020 roku, ale ten termin przesunięty został o prawie rok na żądanie kilku firm budowlanych, które złożyły skargi do Krajowej Izby Odwoławczej. Ustępstwo PPL nie zadowala jednak spółki Hochtief, która uważa, że czas na wybudowanie obiektu powinien zostać wydłużony do 30 miesięcy i z takim wnioskiem wystąpiła do KIO. Gdyby Izba uwzględniła stanowisko Hochtief, budowa lotniska w Radomiu potrwałaby do połowy 2022 roku. Dlatego zasadne może wydawać się pytanie czy Porty Lotnicze nie powinny zrezygnować z budowy lotniska w Radomiu i zastanowić się nad przeniesieniem z Okęcia części ruchu powietrznego (loty czarterowego i niskokosztowe) na inne lotniska.

PPL nie mają takich zamiarów i ich stanowisko podziela Ireneusz Kołodziej z renomowanej firmy Arup, która zajmuje się inwestycjami lotniskowymi na całym świecie. Arup jest autorem koncepcji wybudowania lotniska w Radomiu jako najlepszej lokalizacji dla portu uzupełniającego dla Lotniska Chopina.

- Odwołania do KIO nie mogą decydować o sensowności tak dużej inwestycji

– mówi Ireneusz Kołodziej. - Protesty są czymś naturalnym dla tak dużej inwestycji publicznej. Bez względu na to, jaki będzie wyrok, inwestycję należy realizować – dodaje Kołodziej.

Jeśliby KIO uwzględniła skargę Hochtief, to przecież nie będzie oznaczać, że czas budowy terminala w Radomiu na pewno zostanie wydłużony do 30 miesięcy. To będzie zależało od złożonych dokumentacji przetargowych, a wiadomo, że czas realizacji stanie się – obok ceny – głównym parametrem przy ocenianiu ofert przez PPL. Porty Lotnicze deklarują wypłatę premii tej firmie, która wybuduje terminal w czasie 20 miesięcy.

Ireneusz Kołodziej zaznacza, że nawet jeśliby Izba wydała orzeczenie nie po myśli PPL, to i tak port w Radomiu będzie jedynym lotniskiem na Mazowszu, który mógłby być tak szybko zbudowany. Nie ma bowiem żadnych szans, żeby równie szybko np. rozbudować Modlin.

Perturbacje z przetargiem w Radomiu wynikają wprost z sytuacji na rynku budowlanym.

– Przedsiębiorstwom trudno jest znaleźć wykwalifikowanych pracowników, dlatego dążą do wydłużenia czasu inwestycji. Kilka lat temu zbudowaliby terminal o wiele szybciej niż teraz deklarują

– argumentuje Ireneusz Kołodziej. 

Zdaniem eksperta mimo kłopotów z realizacją inwestycji radomskiej, nie dojdzie do paraliżu Lotniska Chopina. Z warszawskiego portu odleci bowiem tylko tyle samolotów na ile pozwoli rozkład, ale będą kłopoty z uruchamianiem nowych połączeń.

– To się nie będzie kończyło paraliżem, ale brakiem możliwości rozwoju

– stwierdza Kołodziej. 

W obecnych uwarunkowaniach nie da się zwiększyć ruchu powyżej 19,5 mln, ale PPL mają plan zwiększenia przepustowości Okęcia do 27 mln pasażerów. Co więcej, musi on być zrealizowany także wtedy, gdy będzie uruchamiane lotnisko w Radomiu. Warszawa ma się bowiem stać portem przesiadkowym, hubem lotniczym, który będzie generował coraz większy ruch tranzytowy. Ze stolicy trzeba wyprowadzić linie czarterowe i niskokosztowe, aby zrobić miejsce dla rozwoju siatki połączeń długodystansowych, międzykontynentalnych na które jest coraz większe zapotrzebowanie także ze strony pasażerów z państw naszej części Europy, których może obsługiwać Okęcie.

 

Źródło: PAP, niezalezna.pl

 

#Radom #PPL #Przędsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze