Koszulka NIEMIECKO - RUSKA SZAJKA TUSKA Zamów już TERAZ!

Jak dziennikarze powielili język UB i gestapo. „Bandyci” i „napady” to sformułowanie bezpieki

Akcja w maju 1945 roku na Komunalną Kasę Oszczędności w Myślenicach, w której brał udział m.in. Henryk Stachowski, była wówczas normalną akcją niepodległościowego podziemia, jedną z tysięcy ukierunkowanych w latach 1939–1945 i po 1945 roku na przejęcie funduszy zagarniętych przez narzucone przez okupantów struktury władzy. Wówczas Niemcy nazywali to „napadami bandytów”, potem takiej samej terminologii używali Sowieci z NKWD i komuniści. Dziś – niektóre media.

Gazeta Polska

Armia Krajowa została rozwiązania formalnie 19 stycznia 1945 roku. Uczyniono tak nie dlatego, że dowództwo uznało, iż jest niepotrzebna. Wręcz przeciwnie: podkreślano, że cele, dla których została powołana podziemna armia – a więc odzyskanie niepodległości – nie są spełnione.

Żołnierze oddziału AK „Cement”

Rozwiązując oficjalnie Armię Krajową, próbowano chronić żołnierzy na ziemiach zajętych przez Armię Czerwoną przed coraz bardziej brutalnymi represjami i wywózkami do łagrów. Chciano w ten sposób wytrącić sowieckiej propagandzie argument z ręki („obca organizacja” na tyłach Armii Czerwonej), wykorzystywany cynicznie przez Stalina jako dodatkowe uzasadnienie akcji represyjnej przeciw żołnierzom AK. 

Jednak żadne struktury nie znikały w ciągu jednego dnia. Tam, gdzie to było możliwe, żołnierzy demobilizowano. Broń z reguły zabezpieczano w tajnych magazynach – zakładano, że będzie jeszcze potrzebna. W odniesieniu do wiosny 1945 roku w sposób oczywisty możemy mówić o strukturach i oddziałach AK (nawet nie „poakowskich” – chociaż formalnie to też nie będzie błędem). Czasem w dokumentach dodawano do nazwy Armia Krajowa określenie „w likwidacji”. 

Wojsko potrzebne

Kontakty konspiracyjne utrzymywano, wiosną 1945 roku wprost mówiono w raportach do p.o. naczelnego wodza, gen. W. Andersa, że wciąż istnieją zadania wojskowe do realizacji w kraju. W tym akcje likwidacyjne szczególnie niebezpiecznych funkcjonariuszy komunistycznego UB, samoobrona ludności itd. Odczuwano potrzebę ponownego sformalizowania centralnego dowództwa w skali kraju, dlatego utworzono 7 maja 1945 roku Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj (DSZ) na mocy rozkazu p.o. naczelnego wodza Sił Zbrojnych RP gen. W. Andersa. To było krajowe dowództwo polskiego wojska w konspiracji.

Istniało wojsko, istniały struktury, powiązania i dowódcy. Czasem się mówi o oddziałach, które DSZ przejęła pod zwierzchnictwo, jako o oddziałach DSZ. Faktycznie nikt takiej terminologii nie używał w terenie. Wszyscy czuli się wciąż żołnierzami AK. Struktury AK funkcjonowały także na ziemiach wschodnich wcielonych do ZSRS. 

W czasie okupacji niemieckiej Obwód AK Kraków-Miasto składał się z czterech odcinków: pierwszy (I) o kryptonimie „Cement”, drugi (II) – „Beton”, trzeci (III) – „Granit”, i czwarty (IV) – „Wapno”. Stąd brały się też nowe nazwy. W ramach odcinka „Beton” powstał bowiem i rozrósł się odcinek II B „Żelbet”, dając początek późniejszemu sławnemu zgrupowaniu AK.

W kwietniu 1945 roku nastąpiły w Krakowie aresztowania prowadzone przez NKWD i UB, które stworzyły bezpośrednie zagrożenie dla grupy żołnierzy odcinka „Cement” Komendy Obwodu AK Kraków-Miasto. W związku z tym komendant „Cementu”, mjr Marian Stępień ps. Skawa, 1 maja 1945 roku (a więc nawet jeszcze przed powstaniem DSZ) pisemnym rozkazem polecił żołnierzowi AK pchor. Arturowi Zieleniewskiemu ps. Zet utworzenie oddziału leśnego, podległego bezpośrednio komendzie odcinka.

Chodziło o to, aby wyprowadzić zagrożonych żołnierzy dywersji poza miasto w celu ich ochrony przed aresztowaniami. 

„Cement”

W ten sposób w Myślenickiem powstał dowodzony przez „Zeta” 11-osobowy oddział, który przyjął nazwę „Cement” – tożsamą z nazwą odcinka. Schronienie w nim znaleźli spaleni w Krakowie żołnierze AK. Oddział ten działał w uzgodnieniu z funkcjonującą jeszcze w tym czasie Komendą Obwodu Myślenickiego AK (tak właśnie: AK). Działania wymierzone w zagarnięte przez komunistyczne państwo urzędy i instytucje były kontynuacją akcji ekspropriacyjnych z czasów okupacji niemieckiej. Wcześniej Niemcy nazywali to „napadami bandytów”, potem takiej samej terminologii używali Sowieci z NKWD i komuniści. Atak na Komunalną Kasę Oszczędności zarządzanego przez nową władzę miasta Myślenice, w której oprócz Zieleniewskiego brał udział Henryk Stachowski, była normalną akcją niepodległościowego podziemia. Była to jedna z tysięcy akcji ukierunkowanych w latach 1939–1945 i po 1945 roku na przejęcie funduszy zagarniętych przez narzucone przez okupantów struktury władzy.

Po powstaniu tzw. Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej (czerwiec 1945 roku), do którego Stalin dopuścił Mikołajczyka, w związku z dokonującymi się i zapowiadanymi przemianami politycznymi w kraju, komendant „Skawa” w pisemnym rozkazie polecił „Zetowi” rozwiązać oddział „Cement”. Stało się to w lipcu 1945 roku. Żołnierzom AK (DSZ) nakazano powrót do domu. Jeszcze wtedy powrót premiera Mikołajczyka robił wielkie wrażenie. Liczono, że dokonujące się przemiany polityczne zapewnią możliwość przejścia żołnierzy AK do cywilnego życia. W ten sposób oddział AK Zieleniewskiego przestał istnieć po dwumiesięcznym okresie działalności. 

Niestety TRJN był zdominowany przez komunistów. UB i NKWD wciąż prowadziły działalność operacyjną i represyjną. Komunistyczna bezpieka od razu 9 lipca 1945 roku aresztowała czterech żołnierzy „Cementu”, którzy powrócili do Krakowa – w tym Henryka Stachowskiego (który w Krakowie mieszkał przy Krasińskiego 24). 28 września 1945 roku Stachowski został skazany przez komunistyczny „sąd” na 5 lat więzienia.

Uwolnienie więźniów

18 sierpnia 1946 roku oddział Jana Janusza ps. Siekiera ze zgrupowania „Ognia” we współpracy ze strażnikami więziennymi Stanisławem Krejczą i Ireną Odrzywołek oraz uwięzionymi w Więzieniu św. Michała żołnierzami podziemia niepodległościowego dokonali akcji uwolnienia więźniów. Odrzywołek przemyciła do więzienia trzy pistolety i dwa granaty, które trafiły także do celi Tadeusza Honkisza – kolegi Stachowskiego z oddziału „Cement”, wspólnie z nim aresztowanego. Dzięki skoordynowanej akcji na zewnątrz i wewnątrz więzienie zostało przejęte bez wystrzału. Strażników rozbrojono, naczelnika związano. Otwierano cele. W działaniach tych uczestniczył także Henryk Stachowski. W aktach bezpieki pisano, że „udzielał pomocy zbuntowanym więźniom”. Ostatecznie wolność w ten sposób uzyskały 64 osoby. Część z nich UB zdołało wyłapać na ulicach miasta. Wiadomo, że w 1946 roku Stachowski został za to skazany – na kolejne trzy lata więzienia.

Nie znam szczegółów biografii H. Stachowskiego – tym bardziej z lat 80. i 90. Jednak dla oceny wydarzeń z 1945 roku nie mają one znaczenia. Ważne jest, abyśmy dla celów dzisiejszych rywalizacji politycznych nie postponowali chłopców z Armii Krajowej oraz innych żołnierzy niepodległości przez bezmyślnie formułowane komentarze. To, że w aktach UB, sporządzanych przez samych oprawców z bezpieki (także samodzielnie zapisujących własnym językiem zeznania przesłuchiwanych), takie akcje jak konfiskaty funduszy państwowych czy uwalnianie więźniów bezpieki nazywano „napadami”, jest tak samo naturalne jak to, że żołnierzy AK (czyli Wojska Polskiego) gestapo i UB nazywały po prostu „bandytami”. Jednak budzi niesmak, kiedy takim językiem operują dziennikarze w wolnej Polsce w XXI wieku. Teksty, które bezrefleksyjnie „opisują wydarzenia”, powielając w odniesieniu do tych akcji tego rodzaju sformułowania, są dowodem braku elementarnej wiedzy: i o epoce, i o dokumentach wytwarzanych przez aparat terroru totalitarnego państwa. Każdy, kto bezrefleksyjnie powtarza w odniesieniu do polskiego podziemia niepodległościowego wartościujące w ten sposób sformułowania z językowego arsenału gestapo i komunistycznej bezpieki, w sposób nawet niezamierzony staje się zakładnikiem komunistycznej (a także gestapowskiej) propagandy oraz pośmiertnym narzędziem niemieckiego i komunistycznego aparatu terroru. 

dr Maciej Korkuć – naczelnik oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie, naczelnik oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa; członek prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju – sekcja kultura, tożsamość narodowa, polityka historyczna

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Maciej Korkuć
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo