Kary wieloletniego więzienia wymierzył bielski sąd okręgowy gangsterom, którzy dokonywali porwań dla okupu. Organizator procederu Grzegorz P. spędzi za kratami 12 lat, a jego prawa ręka - Janusz C. - pięć i pół roku – podała dziś Prokuratura Krajowa.
Do więzienia trafią też dwaj inni członkowie gangu: Jacek S. na cztery lata, a Sławomir G. na dwa lata i 11 miesięcy.
Gangsterzy będą musieli również zapłacić wysokie grzywny, naprawić szkody oraz zadośćuczynić każdemu z pokrzywdzonych.
Prokuratura Krajowa podała, że wyrok zapadł 5 listopada. Jest nieprawomocny.
Śledczych z śląskiego wydziału zamiejscowego ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej skierowali oskarżenie do sądu jesienią ub.r. Wyszczególnili w nim 48 przestępstw, których mieli się dopuścić gangsterzy, w tym porwania ludzi dla okupu oraz rozboje.
Prokuratorzy wskazali, że twórcą gangu i liderem był Grzegorz P. Na ławie oskarżonych zasiedli też trzej inni mężczyźni. Wśród nich był Sławomir G., którego twórca grupy znał już wcześniej. Wspólnie okradali sklepy w 2005 r. Uczestniczył on później w planowaniu uprowadzeń. Pozostali to Janusz C. oraz Jacek S., który uczestniczył tylko w pierwszym napadzie.
Proces ruszył w styczniu br. Szef gangu podczas pierwszej rozprawy przyznał się do popełnienia wszystkich przestępstw, które mu zarzucono. Chodziło przede wszystkim o stworzenie grupy przestępczej i dokonania w latach 2014-2017 czterech porwań dla okupu, a także m.in. za czynną napaść na policjanta, posługiwanie się kradzionymi dokumentami oraz kilka napadów rabunkowych na sklepy.
Grzegorz P. wyjaśniał, że do stworzenia gangu i porwań dla okupu zmusiła go sytuacja finansowa. Jego firma podupadła, a długi rosły. Pożyczył pieniądze od osoby, która go później szantażowała. Uznał, że sposobem na rozwiązanie sytuacji będzie porwanie i uzyskanie okupu.
Pierwszego uprowadzenia gangsterzy dokonali pod koniec 2014 r., a kolejnych do schyłku 2017 r. Wpierw sprawdzali stan majątkowy potencjalnych ofiar, ich zwyczaje oraz miejsca zamieszkania. Później prowadzili obserwację. Po porwaniu na czas negocjacji z rodzinami wynajmowali mieszkania i pomieszczenia, w których przetrzymywali zakładników.
Porywając ofiary mężczyźni posługiwali się metodą „na policjanta”. Przebierali się za funkcjonariuszy. Przy zatrzymaniu do fikcyjnej kontroli drogowej używali atrap broni palnej. W identyczny sposób uprowadzili cztery osoby. Za ich zwolnienie uzyskali okup w łącznej wysokości ponad 4,5 mln zł. Jak zaznaczyła prokuratura, sprawcy nie znęcali się nad uprowadzonymi i zwalniali ich natychmiast po uzyskaniu pieniędzy.
Działania śledczych doprowadziły do odzyskania ponad 3 mln zł, które gangsterzy uzyskali z okupów.