


"Przywrócimy stan prawny sprzed uchwalenia ustawy deubekizacyjnej z grudnia 2016 roku" - zapowiedział lider PO Grzegorz Schetyna. Przekonywał, że ustawa spowodowała, iż wielu funkcjonariuszy służb mundurowych, uczciwie pracujących po 1990 roku, zostało potraktowanych niesprawiedliwie.
Przypomniał, że jako członek demokratycznej opozycji brał udział w 1990 r. w procesie, który sankcjonował "przejście" ludzi poprzedniego systemu do wolnej Polski.
Czytaj również
"Zostali skrzywdzeni" Schetyna zapowiada przywrócenie esbekom wysokich emerytur
"To była weryfikacja, której podlegali wszyscy funkcjonariusze, część nie poddała się jej, część została zweryfikowana negatywnie, my mówimy o tych, którzy przeszli pozytywnie tę weryfikację, pracowali dla wolnej Polski, wychowywali następne pokolenia w służbach mundurowych. Dzisiaj ci ludzie są krzywdzeni przez niesprawiedliwe prawo".
- podkreślił Schetyna.
Według wiceministra spraw zagranicznych, Schetyna zobaczył odpływających od Koalicji Obywatelskiej wyborców i zaczął się bać.
Całkiem oczywiste jest pojawienie się tego wątku w ostatnich chwilach kampanii wyborczej. Analitycy, którzy zajmują się sondażami jasno wskazują, że dziś generalnie wszystko wskazuje na to, że te poparcia poszczególnych elektoratów są stabilne z jednym wyjątkiem, następuje przepływ wyborców od Koalicji Obywatelskiej do Lewicy
– zauważył Szymon Szynkowski vel Sęk.
„Myślę, ze Grzegorz Schetyna mając te dane czuje to zagrożenie i próbuje na ostatniej prostej odzyskać, a przynajmniej zatrzymać ten odpływ, a być może odzyskać część elektoratu Lewicy. A jak to zrobić, otóż odwołując się do tego rodzaju haseł. To zupełnie obnaża czym jest Platforma Obywatelska, kiedyś odwołująca się do tradycji Solidarności. Dziś Schetyna tego rodzaju propozycją podsumowuje ile z tą Solidarnością ma wspólnego on, Platforma Obywatelska i cała Koalicja Obywatelska".
– dodał.