

Jak potwierdziło w ostatnim czasie MPWiK w Warszawie, „na przełomie listopada i grudnia 2018 r., w związku z awarią rekuperatorów, tj. wymienników ciepła, z eksploatacji została wyłączona Stacja termicznej utylizacji osadów ściekowych (STUOŚ), co było związane z uszkodzeniem jednego z urządzeń spalarni".
Sprawę uszkodzenia spalarni osadów podnieśli we wtorek radni PiS. Radny Filip Frąckowiak skierował w związku z tym do miasta pytania, jaka firma, za jaki koszt i gdzie utylizuje osad.
Rzecznik ratusza jeszcze we wtorek potwierdził, że spalarnia nie działa od końca ubiegłego roku.
"Wywóz osadów ściekowych realizowany jest przez firmę, z którą jest podpisana umowa. To oni odpowiadają za utylizację" – zaznaczył.
W przeciwieństwie do prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego wiemy, że poza Warszawą jest jeszcze Polska. Nie przeszkadza mu, że wszelkie te zanieczyszczenia trafiają dalej na północ. Nawet ambasador Szwecji kontaktował się w tej sprawie z nami. Dlaczego? Szwedzi dbają o klimat i środowisko!
- mówił Müller w studio TVP Info.
Doradca prezydenta Paweł Sałek wskazał, że „problemy gospodarki wolnościekowej w Warszawie, to zupełne pasmo nieszczęść”.
-- To jeszcze nie koniec historii, dojdą koszty środowiskowe, o których się dziś nie mówi. Warszawa poniesie koszty ze względu na awaryjny zrzut ścieków do Wisły – tłumaczył minister.
Czytaj również
„Czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do 10 lat”. Jest śledztwo ws. „Czajki”
Dwa wielkie magazyny, nazywane poprawnie kolektorami, które uległy uszkodzeniu, stanowią bardzo poważny problem. Dziś most bypassowy rozwiązał problem docelowo. W związku ze zbliżającą się zimą należy jednak podjąć się budowy kolejnego bypassu, który ścieki surowe będzie transportował do oczyszczalni
- tłumaczył Sałek.
Odnosząc się do utylizacji osadów ściekowych, zaznaczył że „nie może być tak, że są wywożone dookoła Warszawy i zakopywane w prowizorycznych dołkach na Warmi i Mazurach”.
-- To niezgodne z przepisami środowiskowymi. Trzeba będzie zapłacić opłaty za korzystanie ze środowiska. Z problemu lokalnego zrobił się problem ogólnopolski – podkreślił doradca prezydenta.
-- Coś rzeczywiście jest tu ukrywane – przyznał poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Marcin Kulasek. -- Jeśli spalarnia nie działa od grudnia i dowiadujemy się o tym przy okazji innej awarii, coś tu jest nie tak. Pan prezydent powinien wyciągnąć konsekwencje wobec swoich urzędników. Jeśli twierdzi, że nic nie wiedział - tym bardziej – dociekał polityk.
Dobrze, że udało się połączyć siły przy budowie awaryjnego rurociągu. Mam nadzieję, że Prawo i Sprawiedliwość nie wykorzysta drugiej awarii na czas kampanii wyborczej, próbując pomóc prezydentowi Trzaskowskiemu dopiero po kampanii
- dodał.
Piotr Müller, odparł że „Prawo i Sprawiedliwość pomogło natychmiast, bez żadnej zwłoki”.
W przypadku awarii spalarni Czajka absolutnie nie ma na co czekać. Prokuratura podjęła postępowanie, wszystkie instytucje ochrony środowiska również takowe podejmą. Tu nie chodzi o żadną politykę. Chodzi o nasze zdrowie!
- podsumował rzecznik rządu.