

Być może, tyle tylko że sam Nalaskowski nie popisał się niczym innym, jak słowną przemocą, dehumanizacją i wulgarną retoryką, a tak rozmawiać z nikim się nie da – można ewentualnie przekonać swoich wyznawców, i to tych mniej wyrobionych intelektualnie. Czy jednak naukowiec zasłużył na to, by zostać zawieszonym przez władze Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu? Absolutnie nie. Uniwersytety są podobno ostoją wolności. Także słowa, nawet jeśli jest ono bez sensu, smaku i wyczucia. Profesor Nalaskowski napisał swoje bzdury na własny rachunek i jeśli kogoś kompromituje, to ewentualnie siebie i tytuł, który go drukuje. I nic UMK do tego.

Promuj niezależne media! Podaj dalej ten artykuł na Facebooku i Twitterze

