Dwaj młodzi mieszkańcy Rzeszowa odpowiedzą za strzelanie z broni śrutowej w okna mieszkań, w samochody, do wiat przystanków autobusowych. Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego w Rzeszowie.
Jak poinformował prok. Jacek Żak, szef Prokuratury Rejonowej w Dębicy, która prowadziła śledztwo w tej sprawie oskarżeni to 18-letni Bartłomiej L. i 20-letni Aleksander M.
Według oskarżenia w lutym obaj jeżdżąc nocami po Rzeszowie strzelali z wiatrówki w okna mieszkań, do samochodów i wiat przystankowych. Zostali zatrzymani i postawiono im po kilkanaście zarzutów. Ustalono, że na kilku rzeszowskich ulicach ostrzelali około 20 aut, uszkodzili szyby w oknach mieszkań, elewację i okna w domu jednorodzinnym oraz cztery wiaty przystankowe. Łącznie pokrzywdzonych w tej sprawie jest 35 osób. Straty oszacowano na ponad 28 tysięcy złotych.
Początkowo Bartłomiej L. nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu. Utrzymywał, że on był tylko kierowcą, a z broni podczas nocnych rajdów strzelał Aleksander M. Jednak pod koniec śledztwa przyznał się do wszystkich zarzutów, wyraził skruchę i złożył wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Przedstawił też opinię wychowawcy, z której wynika, że jest dobrym uczniem.
Aleksander M. także przyznał się do większości zarzucanych mu czynów. On odpowie także za nielegalne posiadanie 17 sztuk amunicji. Z ustaleń prokuratury wynika, że do strzeleckiej "zabawy" M. wykorzystywał pistolet pneumatyczny "Smith & Wesson Spring Field, MA USA", kaliber 4,5, na posiadanie którego nie trzeba mieć pozwolenia. Prokuratura oskarżyła go także o przywłaszczenie dowodu osobistego, ukrywanie prawa jazdy. Do tego się nie przyznał. Twierdził, że dokumenty znalazł na Rynku w Rzeszowie i nie zdążył ich przekazać policji.
Aleksander M. był wielokrotnie karany za oszustwa. Mężczyzna jest w areszcie. Bartłomiej L. nie był karany. Wobec niego zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 30 tys. zł.