

Po Razem nie ma już co płakać – choć, przepraszam, w „Wyborczej” płaczą ze szczęścia, że znów się udało w imię „politycznego pragmatyzmu” upupić lewicę w Polsce pod sztandarem, który bliski był choćby Stefanowi Michnikowi. Gdyby młoda lewica z Razem cokolwiek rozumiała z uczuć patriotycznych Polek i Polaków, zwykłych niezamożnych ludzi wyrosłych w narodowej antykomunistycznej tradycji, w życiu by się na ten alians nie zgodziła. Ale Razem jest już tylko cieniem partii, którą parę lat temu chwalił na łamach „Codziennej” i „Gazety Polskiej” Piotr Lisiewicz. Adrian Zandberg to już tylko fasada: formacją trzęsą przede wszystkim miłośniczki i miłośnicy kulturowych i obyczajowych wojenek. Bezradni lub obojętni wobec tego, że idą właśnie na pasku postkomuny.

Promuj niezależne media! Podaj dalej ten artykuł na Facebooku i Twitterze

