

To ciekawe, jeszcze parę tygodni temu działacze zarówno PO, jak i PSL nie widzieli nic zdrożnego we wspólnym starcie z postkomunistami, a teraz zaczęli im oni „śmierdzieć”. Nagle przypomnieli sobie o swoim konserwatyzmie, chrześcijaństwie i innych wartościach, o których stopniowo zapominali przez ostatnie kilkanaście co najmniej lat. A ja myślę o nich, jak sprzątaczki z klubu Tęcza o prezesie Ryszardzie Ochódzkim: „Ci ludzie słowa prawdy w życiu nie powiedzieli”. Podejrzewam zresztą, że i ze szczerym myśleniem mają poważne problemy.


