Kilka dni temu z funkcji wiceprezesa zarządu partii Roberta Biedronia zrezygnował Marcin Anaszewicz. Teraz ujawnił powody swojej decyzji i stwierdził wprost, że "jego dalsze zaangażowanie w Wiosnę zależeć będzie od ostatecznych decyzji strategicznych". Polityk podkreślił, że nie zmienił zdania i wciąż bardzo krytycznie podchodzi do ośmiu lat rządów PO.
W piątek sekretarz generalny Wiosny Krzysztof Gawkowski poinformował, że Marcin Anaszewicz "z przyczyn osobistych zrezygnował z bycia wiceprezesem" partii. Dodał, że Anaszewicz pozostanie członkiem Rady Krajowej i zostanie w Wiośnie.
Z kolei w sobotę władze Wiosny upoważniły lidera partii Roberta Biedronia do rozmów z Koalicją Europejską (był to projekt na wybory do europarlamentu; współtworzyły go PO, PSL, Nowoczesna, SLD i Zieloni) o wspólnym starcie w wyborach parlamentarnych. Wiosna nadal rozpatruje też możliwość samodzielnego startu w wyborach albo udziału w koalicji ugrupowań lewicowych.
Do tych informacji odniósł się Marcin Anaszewicz.
Moją rezygnację złożyłem tydzień temu, w poniedziałek. Moje dalsze zaangażowanie w Wiosnę zależeć będzie od ostatecznych decyzji strategicznych. Wiosna ma naprawdę dobry program, powstała w oparciu o silne wartości, tworzą ją wyjątkowi ludzie. Dlatego uważam, że Wiosna jest najważniejsza
- stwierdził.
Polityk podkreślił, że "oczywiście szanuje decyzję nowego zarządu Wiosny, ale podejmując ostateczną decyzję trzeba pamiętać, dlaczego powstała Wiosna i jakie ma wartości".
Kiedy podjąłem z Robertem Biedroniem decyzję o tworzeniu Wiosny przyświecał nam jeden cel - stworzenie trzeciej, progresywnej siły politycznej w kontrze do trwającego od kilkunastu lat duopolu PO-PiS
- zaznaczył.
Nie zmieniłem i nie zmienię mojej krytycznej oceny ośmiu lat rządów PO, braku reform, w tym ograniczenia biurokracji i straconych możliwości szczególnie w obszarze polityk społecznych, a także upartyjniania państwa, które sprawia, że nasz system polityczny zakorzeniony jest w PRL, a nie w nowoczesnej Europie
- dodał.