Ruda WRON-a rozdrażniona » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Skandal AKK, czyli o jeden żart za daleko

Tak się już utarło, że w czasie karnawału w Niemczech można wszystko. W 2017 r. w Düsseldorfie na jednym z wozów karnawałowych ustawiono figurę Donalda Trumpa molestującego statuę wolności. Na innej – statua z szelmowską miną wymachiwała głową prezydenta USA. W tym roku ulicami Düsseldorfu przejechała m.in. platforma z Jarosławem Kaczyńskim przywiązującym do krzyża „liberalną Polskę”. Przaśne poczucie humoru karnawałowych artystów nie oszczędza też Angeli Merkel. W 2003 r. rumianą panią kanclerz z papy wetknięto do połowy w tylną część Wuja Sama. Taki żart na okoliczność topniejącego znaczenia Berlina wobec Waszyngtonu. Obyło się bez skandalu, w końcu kto chce uchodzić za gbura, gdy wszyscy są zadowoleni, wolność słowa, wolność humoru. A jednak są tematy, które nawet w karnawale stanowią tabu. Przekonała się o tym kilka dni temu nowa szefowa CDU Annegret Kramp-Karrenbauer.

Był ktoś z was ostatnio w Berlinie? Jest tam frakcja Latte Macchiato wprowadzająca toalety dla trzeciej płci. To dla tych mężczyzn, którzy jeszcze nie wiedzą, czy mogą sikać na stojąco, czy jednak na siedząco. Po to jest ta toaleta „pomiędzy” – takim dowcipem w czwartek uraczyła towarzystwo bawiące się na ostatkowym wieczorze się w miasteczku Stockach w Badenii-Wirtembergii Annegret Kramp-Karrenbauer. Publika szalała z uciechy, występ AKK został nagrodzony gromkimi brawami, ale poza salą w 16-tysięcznym Stockach, gdzie popisy kabaretowe nowej szefowej CDU wzbudziły zachwyt, istnieje jeszcze inny świat. Taki, który nie widzi nic niestosownego w pijanych uczestnikach karnawałowych parad przebranych za księży i zakonnice, wychwala odwagę artyzmu à la Trump gwałcący Statuę Wolności, ale czuje się urażony dworowaniem (abstrahując zupełnie od jakości żartu) z interseksualności. Do tego tematu, a raczej absurdów z nim związanych, nawiązała bowiem szefowa CDU, łamiąc niepisaną regułę, że lepiej ugryźć się w język niż podać w wątpliwość nienaruszalne tezy środowisk LGBTI.

Kim się czuję, kim jestem

Interseksualność, obok skandalu Volkswagena i opowieści o przestępczym rozpasaniu arabskich klanów, to jeden z najgorętszych tematów w niemieckich mediach, zwłaszcza tych mocno na lewo. Rzecz dotyczy osób, które nie identyfikują się ani jako kobieta, ani mężczyzna, a także rodziców, którzy nie życzą sobie, by określać w akcie urodzenia płeć ich dziecka. W grudniu Bundestag zatwierdził możliwość zaznaczania w dokumentach urzędowych trzeciej płci, tak by żaden Niemiec nie czuł się dyskryminowany czy w jakikolwiek sposób płciowo poszkodowany.


Sprawa dojrzewała kilka lat. Już w 2012 r. do Bundestagu wpłynęła rekomendacja Niemieckiej Rady Etyki dotycząca interseksualności, gdzie zalecano traktowanie zagadnienia trzeciej płci już nawet nie tyle z punktu widzenia biologii, czyli w wypadku, kiedy stwierdzono – ujmując rzecz słownikowo – że „u osobnika danej płci występują zewnętrzne cechy płci przeciwnej lub cechy pośrednie między cechami obu płci”, ile subiektywnego poczucia przynależności do danej płci bądź nieutożsamiania się z żadną. Zresztą rekomendacje Niemieckiej Rady Etyki niemal pokrywały się wtedy ze stanowiskiem Związku Lesbijek i Gejów w Niemczech (LSVD), który forsował oficjalne uznanie istnienia trzeciej płci przez państwo niemieckie – i co za tym idzie – przyznanie tejże płci prawa do własnych toalet na uczelniach, w szkołach, urzędach etc. Już wtedy restauratorzy łapali się za głowę, jak wygospodarują kolejną toaletę, ale na chwilę sprawa ucichła. Przełom nastąpił w listopadzie 2017 r., kiedy wyrokiem Niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego przyznano osobom nieuznającym się za mężczyznę czy kobietę prawo do rejestrowania się w urzędach jako trzecia płeć. Bundestag, zatwierdzając pod koniec roku tę decyzję, po prostu zastosował się do wyroku TK, a Niemcy przejdą do historii jako pierwsze państwo w Europie, które oficjalnie uznało istnienie trzeciej płci na niwie urzędniczej.


Na świecie podobne rozwiązanie prawne (wzbogacone o specyfikę kulturową danego kraju) zastosowano do tej pory w Australii, Kanadzie, Indiach, Nepalu, Nowej Zelandii, częściowo też w Stanach Zjednoczonych. Potrzebę przyznania takiego prawa argumentowano w najrozmaitszy sposób, w Nowej Zelandii środowiska LGBTI wystąpiły nawet z postulatem całkowitego zaprzestania określania płci Nowozelandczyków, ponieważ niesie to ze sobą „przemoc strukturalną i brak poszanowania różnorodności”. Niemcy na razie nie zaszły jeszcze tak daleko, ale na razie muszą się zmierzyć już nie tylko z problemem homofobii, lecz także interseksualnofobii. Karkołomne zadanie, biorąc pod uwagę, że na prowadzenie w tej konkurencji wysunęła się sama liderka chadeków, typowana na kolejnego kanclerza Niemiec.

Miss Homfobia 2018


W jednej z biografii Annegret Kramp-Karrenbauer jest mowa o tym, że „ma fryzjera geja”, ale jest przeciwna związkom tej samej płci i nie poparła prawa do tzw. małżeństw jednopłciowych. Czyli mówiąc prosto: nie ma nic przeciwko homoseksualistom jako takim, ale nie jest entuzjastką przyznawania im specjalnych praw. Więcej, AKK jeszcze jako premier Kraju Saary w 2015 r. porównała tego typu relacje do związków poligamicznych, a nawet do kazirodztwa, nie wprost, ale jej wypowiedź rozjuszyła środowiska lewicowe i nie tylko, nawet w CDU pojawiły się głosy, że pani premier posunęła się za daleko.


Chodziło o wywiad dla „Saarbrücker Zeitung”, w którym AKK tłumaczyła, dlaczego sprzeciwia się uznaniu tzw. małżeństw jednopłciowych. „W Niemczech mieliśmy do tej pory jasną definicję małżeństwa jako wspólnoty kobiety i mężczyzny. Jeżeli poszerzymy tę definicję o partnerstwo dwóch osób [tej samej płci], nie da się wykluczyć, że na dalszym etapie pojawią się postulaty uznania małżeństw bliskich krewnych lub więcej niż dwóch osób” – mówiła. Kramp-Karrenbauer w tym samym wywiadzie podkreśliła też swój sprzeciw wobec adopcji dzieci przez homoseksualistów, co również nie spodobało się postępowcom. W mediach społecznościowych zawrzało, AKK stała się synonimem ciemnogrodu i chadeckiej zapiekłości, znany dziś głównie ze swojego zatargu z prezydentem Turcji komik Jan Böhmermann skomentował w swoim stylu: „CDU demaskuje: Z nastaniem homomałżeństw każdy hetero w Niemczech musi poślubić swoje rodzeństwo”. AKK nie poddała się presji i nie wycofała ze swoich słów, ale przylgnęła do niej łatka homofoba. Pod koniec ubiegłego roku w internetowej sondzie organizacji LGBTI „Enough is Enough” 45 proc. z 12 tys. ankietowanych wskazało na AKK jako na „najbardziej homofobiczną osobę niemieckiego życia publicznego”. Następczyni Merkel zdeklasowała w tej konkurencji m.in. Alice Weidel z Alternatywy dla Niemiec (AfD) i papieża Franciszka. W 2017 r. to Alice Weidel była jeszcze Miss Homofobia ex aequo z Dawidem Bergerem – egzotyczne zestawienie, zważywszy na to, że polityk AfD oficjalnie żyje w związku z kobietą, a Berger jest nazywany „gejowskim teologiem Kościoła katolickiego”. Teologiem i pisarzem, który w 2010 r. napisał książkę „Der heilige Schein: Als schwuler Theologe in der katholischen Kirche”, w której utrzymywał, że od 20 do 40 proc. kleryków w seminariach ma skłonności homoseksualne. Od kilku lat Berger wspiera AfD i dystansuje się od mainstreamu LGBTI.

Puścić tęczową farbę

Trochę to wszystko zagmatwane, ale tęczowe środowiska rządzą się swoimi prawami, gdzie istnieje podział na dobrych i złych, poprawnych i niepoprawnych politycznie oraz tych, którzy politycznie podpinają się pod czarnych, niebiesko-czerwonych, zielonych, czerwonych lub niebiesko-żółtych. Polityka też jest tęczowa. A w samym jej centrum siedzi ostatnio nieszczęsna AKK, która nie dość, że poza połajankami ze strony już niemal wszystkich środowisk w Niemczech usłyszała, że jest straszna i podle przespacerowała się po godności interseksualistów, to jeszcze teraz jest porównywana do Merkel, której, zdaniem niemieckich mediów, „nigdy w życiu nie przydarzyłaby się taka wpadka”. Pewnie nie, Merkel woli tajemniczo milczeć. I często na tym wygrywa. A Annegret Kramp-Karrenbauer musi jeszcze się wiele nauczyć, jeżeli na serio myśli o Kanzleramcie. Albo przywrócić CDU w końcu konserwatywny profil, by chadecja puściła tę tęczową farbę.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Olga Doleśniak-Harczuk
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo