

Niby nic takiego, amerykańskie okręty na Morzu Czarnym pojawiają się co jakiś czas, a na Morzu Bałtyckim są niemal ciągle, choćby w ramach ćwiczeń NATO. Ciekawe jednak, że pojawienie się tych jednostek wyjątkowo zaalarmowało tuby propagandowe Kremla. A z kolei dowództwo rosyjskie zapewnia, że amerykańskie jednostki są obserwowane. Trudno dziś postronnemu obserwatorowi dojść, o co tak naprawdę toczy się gra, bo z pewnością jakaś gra się toczy. Ale jeden wniosek można wyciągnąć już. To, co obserwujemy, to kolejny dowód, że nasze poczciwe Morze Bałtyckie, jak i Morze Czarne stają się jednymi z najważniejszych strategicznie akwenów świata.

Promuj niezależne media! Podaj dalej ten artykuł na Facebooku i Twitterze


