Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Od satanisty do „Kleru”

Kilka lat temu na łamach miesięcznika „Nowego Państwa” bardzo dokładnie analizowaliśmy cel wprowadzenia na tzw. celebryckie salony osobnika o pseudonimie Nergal. Człowieka, który zupełnie otwarcie przedstawiał się jako swego rodzaju wyznawca szatana. Swoją artystyczną działalnością ów jegomość nie miał najmniejszych szans na wybicie się do poziomu autorytetu w lifestylowych mediach. Być może czułby uwielbienie dość osobliwej grupy odbiorców jego ryku, ale bez powszechnej rozpoznawalności.

Efektem celebryckiego awansu Nergala było oswojenie – przynajmniej części mediów postkomunistycznych – z opinią, iż satanizm jest jedną z palety postaw akceptowalnych społecznie – zwyczajną: można wierzyć w Boga, a można i w zło. Do wyboru, do koloru. A tolerancyjne społeczeństwo akceptuje wszystko. Celebryta satanista miał zatem oswoić ludzi z ostentacyjną obrazą i pogardą wobec Boga. Zakwestionować zupełnie naturalne w polskim społeczeństwie potępienie dla atakujących sferę sacrum. Oczywiście takie działanie nie jest w Polsce żadną nowością – stosowali je i zaborcy, i totalitarna władza. Jednak wówczas postrzegane ono było po prostu jako element zniewolenia. Dziś – za sprawą narracji postkomunistycznych mediów – jakiejś części Polaków kojarzy się z wolnością. Film „Kler” to kolejna odsłona tego samego działania. Tuż przed jego premierą opinia publiczna była bombardowana wręcz perwersyjnymi opisami przypadków pedofilii w Kościele. Wszedł zatem na dobrze przygotowany grunt. Jego celem było uderzenie w szacunek i zaufanie do duchownych. Jak powiedział podczas niedawnego pobytu w Polsce prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał Müller, odnosząc się właśnie do filmu „Kler” – chodzi o to, by odebrać ludziom księży, a w konsekwencji wiarę. Nie siłą, lecz manipulacją i przemocą psychiczną. Kolejny etap łatwo przewidzieć. Czego trzeba bowiem dokonać, by w dużej mierze rozbroić religijność Polaków? Oczywiście uderzyć w pamięć o świętym Janie Pawle II i w miłość do Niego. To jeszcze przed nami, choć pierwsze zwiastuny już są dostrzegalne. W szczytowym momencie promocji filmu Smarzowskiego portal Agory opublikował wywiad z reżyserem, w którym ten głosił przekonanie, że papież Polak wiedział o problemie pedofilii, ale – to logiczna konsekwencja – ją tolerował. Wywiad pojawił się wśród najbardziej promowanych artykułów, później zniknął, by za kilka dni znów być lansowany jako news. I jeszcze kilka zdań o samej pedofilii. Każdy jej przypadek w Kościele jest arcybolesny i powinien być wypalany żelazem. Jednak nie mają do tego prawa ci, którzy pedofilów świeckich potrafią wybielać na potęgę, a nawet więcej – budować ich mit osób nieskazitelnych, wręcz ofiar młodocianych, których wykorzystały w sposób przyprawiający normalnego człowieka niemal o wymioty. Jeśli zatem środowisko z Czerskiej chce piętnować pedofilię, to niech zacznie rozliczać Romana Polańskiego. Niech domaga się końca jego ucieczki przed sądem i wymierzenia sprawiedliwości. A później niech apeluje do ofiary tego filmowca zboczeńca, by zażądała od swego obrzydliwego oprawcy gigantycznych pieniędzy w ramach odszkodowania. Smarzowski może nakręcić film o pedofilii w środowisku polskich artystów, nawet konkretnie filmowców. Materiału na scenariusz jest aż nadto. Czekamy.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Gójska
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo