Miałem zagłosować w Krakowie, bo tam spędzam wszystkie weekendy z rodziną, ale okazuje się, że będę głosował w Warszawie, gdzie mieszkam od urodzenia. Obecnie bardziej tu pracuję niż mieszkam.
Warszawiakiem stałem się w drugim pokoleniu, mój Ojciec (urodzony we Lwowie) żyje tu od Powstania, był ciężko ranny, walczył jako mały żołnierz AK i już tu został. Z list PiS i niektórych list samorządowych startuje wielu członków Klubów "Gazety Polskiej" - ich popieram w pierwszej kolejności. Zasłużyli na to ciężka pracą dla Polski.
Patryk Jaki dawno temu też był członkiem, a nawet szefem jednego z Klubów "GP". Kiedy odchodził z PiS, jego drogi z nami się rozeszły. Potem wyciągnęliśmy rękę na zgodę. Chłopak z blokowiska, który jadł z niejednego pieca. Przywędrował wreszcie do Warszawy. Jego życiorys jest podobny do życiorysów wielu dzisiejszych Warszawiaków.
Bo Warszawiakiem staje się nie przez urodzenie, a przez przyjęcie ducha tego miasta. To duch Powstania Warszawskiego, ale też duch szukania szans dla ludzi, którzy wierzą, że tu można się wybić. Ten ambitny chłopak łączy w sobie te cechy. Jego sukces będzie ukoronowaniem karier tysięcy młodych ludzi, którzy uwierzyli w Warszawę, ale nie zapominają, że za to miasto wielu jego rówieśników oddało życie.