Jarosław Wałęsa przy okazji obchodów rocznicy Porozumień Sierpniowych „apelował do wszystkich ludzi dobrej woli” o to, by „szukać wspólnego języka oraz jednoczyć się w jednej słusznej sprawie, którą jest Polska”. Dodał także, że trzeba „docenić i szanować bohaterów tamtych dni”.
Pomyślałem sobie, słuchając go, że im bardziej totalna opozycja macha złamanym styliskiem rzekomej polskiej sprawy, tym bardziej jej reprezentanci ciągną postaw czerwonego sukna – każdy w swoją stronę. Mówią z patosem o wspólnocie, a w środku myślą: nasza stara dobra III RP, w której najlepiej było tak, jak było. I ten apel o szanowanie bohaterów tamtych dni. Szczególnie zabawny, jeśli weźmiemy pod uwagę, że ojciec pana Jarosława Wałęsy zrobił naprawdę dużo, żeby zawłaszczyć pamięć o pierwszej Solidarności i by utożsamiać ją z nim i tylko z nim. Nie ma żadnej wspólnej Polski miłośników „ludzi honoru” i tych, co przez lata po prostu woleli pamiętać o Annie Walentynowicz. To fascynujące, a zarazem smutne, że spór o pamięć jest wciąż tak aktualnym konfliktem politycznym.