Miłośnik nazistów na listach Tuska » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Jak rzeźbiarz z Polski podbił Nowy Jork. TYLKO U NAS niepublikowane zdjęcia Andrzeja Pityńskiego!

Czułem się jak spuszczony z łańcucha, jak „komandos Żołnierzy Wyklętych”, rzucony poza granice Polski do Ameryki w jednym celu: sprawdzenia się i pokazania Ameryce, światu, poprzez moją twórczość, prawdy o narodzie polskim – z rzeźbiarzem Andrzejem Pityńskim rozmawia Jakub Augustyn Maciejewski.

Andrzej Pitynski modeluje popiersie, Prezydenta Jimmy Cartera w plastelinie, Greenpoint, Brooklyn, NY, 1977..jpg
fot. ze zbiorów Andrzeja Pityńskiego

Co czuje dwudziestosiedmioletni artysta-rzeźbiarz, który z polskiej prowincji zanurzonej w komunizmie staje na progu Nowego Jorku, stolicy świata?

Czuje zapach wolności, sukcesu, walki! Czułem się jak spuszczony z łańcucha, jak „komandos Żołnierzy Wyklętych”, rzucony poza granice Polski do Ameryki w jednym celu: sprawdzenia się i pokazania Ameryce, światu, poprzez moją twórczość, prawdy o narodzie polskim. Marzyłem, by pokazać prawdę o historii, która była i jest zakłamana, ukrywana i niszczona.

Ameryka Pana fascynowała?

Od zawsze. Od pierwszego momentu mojej obecności w Nowym Jorku, stolicy międzynarodowej sztuki, zrozumiałem, że jestem inny, że wartości jakie w sobie noszę są tylko moje, oryginalne i niepowtarzalne. One wyrosły z mojego doświadczenia i z historii mojej rodziny. Ameryka dała mojej twórczości skrzydła, mogłem wreszcie oddychać pełną piersią. To co było niemożliwe w Polsce do zrealizowania, w Ameryce , stało sie możliwe i lotne w swojej wymowie. Mogłem współzawodniczyć z najlepszymi, mogłem stać się najlepszym. Mistrzem nikt się nie rodzi do mistrzostwa dochodzi sie pracą i uporem.

W Pańskich pierwszych pomnikach jest jakaś nuta rezygnacji – „Partyzanci” mają opuszczone ramiona, „Mściciel” czeka na swój czas… Z jakiej potrzeby powstały te dzieła?

To był czas czekania. Będąc na ASP w Krakowie (1968-1974), ukrywałem moją przeszłość. Rzeźbiłem, rysowałem, trenowałem judo i jeździłem konno, był czas na dziewczyny i studenckie szaleństwa, ale to co sie we mnie krystalizowało i kipiało było nie do zaakceptowania w tamtej Polsce. „Żołnierze Wyklęci”, Katyń, Rzeź Wołyńska, UB-ecki, stalinowski terror, który przeszedłem wraz z rodziną – to były tematy tabu. Te bliskie mojemu sercu tematy, niechciane na Zachodzie Europy, z jeszcze większą siłą, w skali monumentalnej, powstały tutaj, w Ameryce. Moja pierwsza monumentalna kompozycja, byli „Jeźdźcy” – „Partyzanci” (niezrozumiała nazwa dla Amerykanów), powstała w latach 1979-1983, w czasie gdy w Polsce trwał stan wojenny. Mój ojciec Aleksander Pityński, „Kula”, partyzant Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, do 1947 roku, torturowany i więziony przez UB w Nisku i na Zamku w Rzeszowie, był internowany 13 grudnia 1981 roku i siedział w Ośrodku Odosobnienia dla Internowanych w Załężu. Dzień odsłonięcia „Partyzantow” w Bostonie odbył sie 10 listopada 1983 r., a burmistrz Bostonu proklamował ten dzień „Partisans day”. Był to pierwszy na świecie pomnik „Żołnierzy Wyklętych”, postawiony w Ameryce za amerykańskie dolary.

NIE PRZEGAP: Cały wywiad z rzeźbiarzem w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska” (Nr 30 z 25 lipca 2018).

Andrzej Pityński (ur. w 1947 r.) – polski rzeźbiarz tworzący w Stanach Zjednoczonych. Na warszawskim Żoliborzu stoi jego Pomnik Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej, postawiony w 1998 r., w Stanach Zjednoczonych znane są jego dzieła takie jak Pomnik Mściciela w Doylestown, Pomnik Partyzanci w Bostonie czy słynny Pomnik Katyński w Jersey City, o który na początku maja rozgorzała walka polityczna w wyniku próby przeniesienia monumentu decyzją burmistrza miasta Stevena Fulopa.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

#pomnik #Nowy Jork #Andrzej Pityński

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Jakub Augustyn Maciejewski
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo