

Belg, oskarżający znienawidzonego przez Putina polskiego męża stanu Jarosława Kaczyńskiego o związki z Rosją, musi być pozbawiony jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego! Przecież każdy natychmiast może mu wypomnieć, że jeszcze niedawno brał olbrzymie pieniądze z firmy ściśle związanej z rosyjskim Gazpromem, który jest w stu procentach instrumentem polityki Kremla. No właśnie, przychodzi na myśl tytuł innego amerykańskiego filmu: „I kto to mówi?”. Swoją drogą ktoś, kto jest umoczony w aferę Panama Papers i brał parędziesiąt tysięcy euro rocznie od firmy funkcjonującej w tym raju podatkowym, lepiej, żeby głośno milczał. W ten sposób ten euroliberał dopisał kolejny rozdział do księgi – parafrazując Aleksandra Bocheńskiego – „Dzieje głupoty w Europie”.

Promuj niezależne media! Podaj dalej ten artykuł na Facebooku i Twitterze
