

Może się więc okazać, że miliony zwierząt zabijanych na futra czy traktowanych jak przedmioty przegrają z rozwrzeszczanym lobby futrzarskim. Lobby się cieszy, bo by załatwić swoje, już nie musi płacić dziesiątków tysięcy złotych na Platformę Obywatelską i pokazywać się na konwencjach wyborczych w towarzystwie Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny (a tak bywało). Dziś wystarczy uśmiechnąć się do bliskich władzy mediów, skrzyknąć radykałów i pomachać flagą, piejąc wniebogłosy o patriotyzmie. To wystarczy, by w PiS, jak u Gałczyńskiego, „zatrzęsły się portki”. Taki szantaż moralny wychodzi i taniej, i skuteczniej. I będzie powtarzany przy dowolnej okazji. Bo działa.

