Zbliżające się rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe „Zapad ‘17” śmieszą, tumanią, przestraszają od dawna. Jednak naprawdę śmieszno i straszno zrobiło się, gdy rosyjscy i białoruscy oficerowie ogłosili kilka dni temu scenariusz manewrów.
Na jego potrzeby „wykroili” z istniejących państw wrogów teoretyczną Besbarię (obejmującą części krajów bałtyckich), Lubenię (północno-wschodnią Polskę) i Wejsznorię (północno-zachodnią Białoruś, ze stolicą w Grodnie). Nestor białoruskiej opozycji Zenon Paźniak słusznie zwrócił uwagę na najbardziej niepokojący aspekt: Rosja nigdy nie prowadzi oficjalnie wojen przeciw żadnym państwom, wspiera natomiast powstawanie „potworków” wykrojonych z państw istniejących (np. Osetia Południowa, Abchazja, Naddniestrze, tzw. Noworosja), a potem się w nie angażuje. To niepokojący aspekt przyjętego scenariusza manewrów. Ale jest też i druga strona. Wielu Białorusinów zaczęło szydzić z tego, że to rosyjski i białoruski reżim same „odłączyły” od Białorusi część terytorium. Wejsznoria stała się przebojem internetu, wirtualnym „państwem” odgrażającym się Moskwie i Mińskowi. To odbiera manewrom „Zapad ‘17” powagę.