Tomasz Nałęcz, prezydencki doradca, chciał wyjaśniać sprawę tajnych więzień CIA. Bronisław Komorowski był innego zdania. Nałęcz zniknął z mediów.
Brylujący w mediach od początku prezydentury Bronisława Komorowskiego Nałęcz przestał publicznie zabierać głos. Ostatnia aktywność prezydenckiego doradcy to podpis pod pismem przesłanym rodzinom ofiar Obławy Augustowskiej, komunistycznej zbrodni z 1945 r. Na początku września zapewniał w nim, że „pan prezydent jest bardzo zainteresowany wyjaśnieniem wszystkich tragicznych okoliczności”. Na tym koniec.
Nałęcz przysparzał Komorowskiemu problemów nie tylko niefortunnymi wypowiedziami, takimi jak ta o "pedofilii" Jarosława Kaczyńskiego czy odpowiedzialności MSZ za skandal z zamianą tablic upamiętniających tragedię w Smoleńsku. W kwietniu pytany o tajne więzienia CIA mówił, że jeśli Polska chce mieć opinię państwa praworządnego, to trzeba wyjaśnić tę sprawę i nie wolno zamiatać jej pod dywan. Do tego konieczne jest jednak zwolnienie z tajemnicy państwowej Aleksandra Kwaśniewskiego, czego Komorowski właśnie odmówił.
Usiłowaliśmy się skontaktować z prof. Nałęczem. Telefon komórkowy milczy, a jego sekretarka twierdzi, że również i ona nie ma z nim kontaktu. Pikanterii dodaje fakt, że miejsce Nałęcza zajął ostatnio Sławomir Nowak.
Całość artykułu w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...