Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

ABW ślepa i głucha. Kolejne tajemnice Amber Gold

23 czerwca 2010 r., siedziba Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trwa rozmowa Jarosława Mąki, szefa Departamentu Administrowania Obrotem w Ministerstwie Gospodarki, z funkcjonariuszem ABW.

Tadeusz Święchowicz/Gazeta Polska
23 czerwca 2010 r., siedziba Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trwa rozmowa Jarosława Mąki, szefa Departamentu Administrowania Obrotem w Ministerstwie Gospodarki, z funkcjonariuszem ABW. Dyrektor przekazuje służbom informacje o podejrzanych działaniach właścicieli firmy Amber Gold. Ze spotkania zostaje sporządzona notatka i… na tym sprawa się kończy. Pismo trafia do departamentu, którym kieruje płk Dariusz Łuczak, obecny doradca PO ds. służb specjalnych. Afera Amber Gold wybucha dopiero dwa lata później.

Już dziś można powiedzieć, że w sprawie Amber Gold służby specjalne zachowały się całkowicie nieprofesjonalnie. Mogły zablokować działalność Marcina P. już w 2010 r., a jednak tego nie zrobiły. Na razie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego tak się stało, ale bezsprzeczna jest sieć powiązań – wyszły przy sprawie Amber Gold.

Waldemar Pawlak (PSL), ówczesny wicepremier i minister gospodarki, wiedział o rozmowach swojego podwładnego w ABW, prawdę o Amber Gold znał także jego dobry znajomy ze studiów, ówczesny szef ABW Zdzisław Skorża. Przestępczej działalności Marcina P. i współdziałających z nim ludzi nie zablokował Dariusz Łuczak, szef Departamentu Ochrony Interesów Ekonomicznych Państwa ABW, ani wreszcie szef ABW Krzysztof Bondaryk. Mało tego – o tym, że Amber Gold to przekręt, wiedział także ówczesny premier Donald Tusk.

Notatka z rozmowy z dyrektorem Mąką dotyczyła wydarzeń rozgrywających się wokół domu składowego zarejestrowanego przez Marcina P. Gdy po sprawdzeniu kryminalnej przeszłości P. ministerstwo cofnęło mu koncesję, kolejny wniosek na prowadzenie domu składowego – co ciekawe, z Niemiec – przesłała żona Marcina P., Katarzyna. I właśnie o tym fakcie Jarosław Mąka poinformował 23 czerwca 2010 r. ABW.

Pismo trafiło do Departamentu Ochrony Interesów Ekonomicznych Państwa ABW, którego szefem był płk Dariusz Łuczak, obecny doradca sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych – jego kandydaturę do komisji zgłosił Marek Biernacki, poseł Platformy Obywatelskiej.

Po wybuchu afery Amber Gold przemawiający w Sejmie 30 sierpnia 2012 r. ówczesny premier Donald Tusk zapowiedział daleko idące zmiany w służbach. W połowie września 2012 r. został powołany zespół kierowany przez szefów MON i MSW do spraw reformy służb. W pracach nad nowym projektem zabrakło szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, co zostało odczytane jako wotum nieufności wobec szefa Agencji. Trzy miesiące później, w styczniu 2013 r., Bondaryk podał się do dymisji, która została przyjęta. Nadzór nad służbami objął wówczas szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, a 19 grudnia 2012 r. premier Tusk podpisał zarządzenie nr 110 (weszło w życie 5 stycznia 2013 r.), likwidujące Departament Ochrony Interesów Ekonomicznych Państwa. Natomiast jego szef Dariusz Łuczak został... szefem ABW. Sprawa schowania notatki na temat Marcina P. i jego przedsięwzięcia została zapomniana.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

#Amber Gold #ABW

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo