W sprawie reformy oświaty nie jestem obiektywny, bo „zawsze” byłem za powrotem do szkoły w wersji 8 plus 4. Wielu ludzi mojego pokolenia i starszych po prostu dobrze wspomina poprzedni system. Krytycy reformy podnoszą argument, że na jej temat nie odbyła się wszechstronna, merytoryczna debata w Sejmie ani w mediach, że za krótkie były konsultacje społeczne i z samorządami, że reformę wdraża się pośpiesznie i że jest nieprzygotowana. Nie wiem, jak wyglądały konsultacje w zaciszach gabinetów i sal konferencyjnych, ale jeśli chodzi o media i świat polityki, to rzeczywiście słabo było z tą debatą.
No, ale jak i z kim tu rozmawiać, skoro „opozycja totalna” tylko i wyłącznie straszy. A Związek Nauczycielstwa Polskiego, który sam na przełomie wieków był przeciwko wprowadzeniu gimnazjów, teraz ich broni, wieszcząc, że w szkołach zapanuje... nacjonalizm. Przecież to jest niepoważne. W kakofonii podobnych twierdzeń nie przebiły się argumenty merytoryczne za rezygnacją z reformy bądź jej opóźnieniem. Dla rządu było to w sumie wygodne, ale w 2017 r. kolejny etap. Rząd nie może niczego zaniedbać, bo następnej nieudanej reformy polska oświata może już nie przeżyć.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#likwidacja gimnazjów #reforma edukacji #reforma oświaty
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Marcin Herman
Wczytuję ocenę...