Niemiecka telewizja ZDF przyznała, że błędem był brak bieżącej relacji z Kolonii, gdzie w noc sylwestrową bezbronne kobiety były napastowane seksualnie przez imigrantów. W mediach społecznościowych podniosła się wrzawa, bo internauci mieli ZDF i innym niemieckim mediom za złe, że nie informują o wydarzeniach w Kolonii. "Była to jednoznacznie zła ocena sytuacji" – czytamy w oświadczeniu niemieckiej telewizji.
Część niemieckich polityków oskarża dziś telewizję o zastosowanie cenzury wobec wydarzeń, które podważają politykę prowadzoną przez Angelę Merkel. Heiko Maas, minister sprawiedliwości, powiedział, że napastnicy w Kolonii "zrezygnowali z funkcjonowania w cywilizacji" i stali się "bezmyślną hordą". Były minister spraw wewnętrznych brak medialnych informacji o atakach na kobiety nazwał "kartelem milczenia".
Z kolei minister ds. rodziny i opieki społecznej skrytykowała burmistrz Kolonii, która opublikowała absurdalne zalecenia dla kobiet poruszających się po mieście.
Henriette Reker, bo o niej mowa, zaleciła po posiedzeniu sztabu kryzysowego...
aby mieszkanki miasta w związku z atakami "zmieniły swoje zachowania" i zaczęły realizować w przestrzeni publicznej "kodeks" postępowania, który pozwoli im nie prowokować mężczyzn. Reker powiedziała też, że kobiety
"powinny zachowywać odległość wyciągniętego ramienia wobec obcych i tych, których nie znają lub nie mogą im zaufać". Mają też "chodzić w większych grupach" i nie dopuszczać do tego, by ktokolwiek z grupy znalazł się sam w oddaleniu.
Tymczasem z ciągle aktualizowanych informacji wynika, że aż
kilkaset kobiet mogło paść ofiarą przemocy seksualnej ze strony imigrantów w czasie sylwestrowej "zabawy" w trzech niemieckich miastach: Kolonii, Hamburgu i Stuttgarcie. "Ubogacający kulturowo" Europę tzw. uchodźcy molestowali kobiety, zrywali z nich ubrania, wyzywali je, okradali i próbowali zgwałcić.
CZYTAJ WIĘCEJ: W Hamburgu imigranci także atakowali kobiety. Pęka mur milczenia
Jednak niemieckie media poinformowały o tym dopiero w miniony wtorek, kiedy na jaw wyszło, że na policję zgłasza się mnóstwo ofiar przemocy.
Niemiecka telewizja ZDF przyznała, że wiedziała o napaściach znacznie wcześniej, a brak informacji na ten temat był błędem.
Stacja tłumaczy swój błąd tym, że wydawca programu informacyjnego z
decydował o odroczeniu publikacji materiału do czasu przedstawienia przez władzę i policję Kolonii oficjalnego stanowiska.
Jak przyznały niemieckie służby, z obserwacji policjantów wynika, że napastnicy to
"w większości (...) młodzi mężczyźni, w wieku od 18 do 35 lat, z regionu arabskiego lub północnoafrykańskiego".
Jednak jak się okazało i policja nie jest w całej bulwersującej sprawie bez winy. Nawet minister spraw wewnętrznych skrytykował w rozmowie z ARD pracę kolońskich policjantów.
– Najpierw policjanci rozpędzili zgromadzenie na placu, ale potem dochodziło jeszcze do aktów molestowania i kradzieży. Nikt o tym nie informował, czekając, aż poszkodowani złożą sami doniesienia. Policji nie wolno pracować w ten sposób – mówił Thomas de Maiziere.
W końcu także szefowie kolońskiej policji przyznali, że polityka informacyjna służb na temat wydarzeń była niewłaściwa.
Początkowo na stronie internetowej policji ukazała się notatka, że noc sylwestrowa przebiegła w Kolonii spokojnie i policjanci chwalili się swoim sprawnym działaniem. Dopiero potem okazało się, jaki wymiar miały wydarzenia.
Minister spraw wewnętrznych RFN zaznaczył, że
"zachowanie sprawców było oburzające, obrzydliwe i nie do przyjęcia. Taka ocena jest niezależna od narodowości sprawców". Zapowiedział również, że będzie dążył do ułatwienia deportacji tych imigrantów, którzy dopuścili się przestępstw.
Po skandalicznych zajściach mnóstwo osób protestowało w Kolonii. Zbierane są też podpisy pod petycją do Angeli Merkel, w której żąda się stanowczej reakcji kanclerz w tej sprawie
.
Źródło: TVP Info,TVN24,niezalezna.pl,dw.com
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
JW
Wczytuję ocenę...