Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

​Tajwan nie klęka

Tajpej, stolica Republiki Chińskiej (Tajwanu), to miasto czyste, przestronne, nowoczesne, z zabudową, którą spotyka się w największych aglomeracjach na całym świecie.

Tajpej, stolica Republiki Chińskiej (Tajwanu), to miasto czyste, przestronne, nowoczesne, z zabudową, którą spotyka się w największych aglomeracjach na całym świecie. Stolica ma 2,7 mln mieszkańców (a więc żyje w niej mniej więcej co dziewiąty Tajwańczyk) i jest prawdziwym politycznym sercem państwa.

W centrum Tajpej mieści się atrakcja turystyczna, która wiele mówi o historii ostatnich 70 lat państwa tajwańskiego, czyli dawnej Formozy. Poświęcono ją ojcu chrzestnemu antykomunistycznych Chin, który po porażce z Mao Zedongiem znalazł się na nieodległej emigracji właśnie tutaj.

Obowiązkowy punkt programu: wizyta w mauzoleum Czang Kaj-szeka, ojca Tajwanu w obecnym kształcie. Akurat w dniu, w którym jestem, przypadają 130. urodziny przywódcy „państwa chińskiego na uchodźstwie”. Zaznaczają to odpowiednie napisy po chińsku z arabską liczbą 130. Coś mi tu nie pasuje. Pamiętam przecież, że Czang Kaj-szek urodził się w 1887 r. Na wszelki wypadek sprawdzam: tak, starzeję się, owszem, ale pamięć mi jeszcze, Bogu dzięki, dopisuje. Dopiero panna Wej Ji tłumaczy mi z ujmującym uśmiechem, że to taka tradycja: jeden rok dodaje się każdemu, bo ciąża to też życie. Czy to nie argument w polskiej debacie na temat ochrony życia nienarodzonych?

Żołnierski ceremoniał

Obserwuję w mauzoleum uroczystą zmianę warty. Inna niż te znane mi z Polski i Europy. Specjalny ceremoniał, nadzwyczajna celebra, ekwilibrystyczne ćwiczenia z karabinami, pompa, przepych. Potem widzę, jak obecni tam Europejczycy przedrzeźniają gesty tajwańskich żołnierzy z gwardii honorowej, gesty pompatyczne, przesadne, łatwe do obśmiania. Ja tego nie czynię: gość ma szanować obyczaje i obrzędy gospodarzy, obojętne, czy Polak na Tajwanie, czy Syryjczyk lub Afgańczyk w Polsce.

Zmiany warty następują w mauzoleum co godzinę, między dziewiątą a siedemnastą. Żołnierze są całkowicie w bieli: mają białe uniformy i białe hełmy. Tylko buty są czarne, a wyłogi złote. To wszystko odbywa się na tle białych marmurów Chiang Kai-shek Memorial Hall. Życiorys żołnierza i rewolucjonisty Czang Kaj-szeka wiele mówi o obyczajach chińskiej prowincji przełomu XIX i XX w. Matka ożeniła go w wieku 14 lat z panną Fumei z tej samej wioski, Ksiku, w prowincji Cejjang. Miał syna Czang Czing-kuo dziewięć lat potem, szybko się rozwiódł. Z drugą żoną, która odegrała wielką rolę w jego politycznej karierze, dzieci nie miał, ale ‒ jak wszyscy znający się na rzeczy mówią ‒ doczekał się licznego potomstwa pozamałżeńskiego. Pani z tajwańskiego MSZ-etu, zapytana o to, kłania się grzecznie i odpowiada, że liczba dzieci Czang Kaj-szeka „na boku” nie jest znana, a jeśli ktokolwiek to wie, to tylko ich służby specjalne. W rzeczy samej, wtedy nie było jeszcze tabloidów.

Przyszłemu przywódcy państwowemu umiera ojciec, gdy chłopak ma ledwie trzy lata. Tacy ludzie zwykle mają twardszy niż inni charakter. Młody uczeń Czang miał go chyba w nadmiarze, bo pokłócił się z dyrektorem szkoły i edukacji nie ukończył. Potem była już szybka kariera wojskowa, rozpoczęta w wojskowej akademii Kuomintangu, której mottem było: „Braterstwo, zręczność, szczerość”. Kolejny etap to kierowanie I Wschodnią Ekspedycją w 1925 r. To w walce zbrojnej wykuwało się przywództwo zarówno Czang Kaj-szeka, jak i jego największego rywala, szefa chińskich komunistów, ostatecznego zwycięzcy w tym boju o Państwo Środka Mao Zedonga. Na ścianie tajpejskiego muzeum mniej pompatycznego – o co nietrudno – niż nieznośne mauzoleum Lincolna w Waszyngtonie widzę fotografie z czasu, gdy wojna chińsko-chińska nie była jeszcze rozstrzygnięta: Czang z Rooseveltem i Churchillem w Kairze w 1943 r. A później Czang wysiadający z olbrzymiego czarnego cadillaca. I jeszcze wiele innych pamiątek z życia fascynującego człowieka, męża stanu, wojownika, chrześcijanina, który całą karierę poświęcił walce o niepodległość swojego kraju, a jej dużą część od uchronienia go od komunizmu.

Chiński tygrys i tajwańska dzielna myszka

Jestem na Tajwanie akurat w dniu wizyty liderki opozycyjnej partii KMT Hung Hsiu-czu w Pekinie i jej spotkania z prezydentem ChRL Ksi Jinpingiem. W prasie sprzyjającej rządowi pisze się wprost o zdradzie narodowej, a co najmniej o braku obrony interesów Tajwanu. Zapewne niedoszłej prezydent chodzi o pokazanie, że tylko rząd KMT w Tajpej może dobrze ułożyć stosunki tajwańsko-chińskie. Ale jak to często bywa, jest tu jeszcze jeden kontekst, o którym się nie pisze: wymiar wewnątrzpartyjny. Przewodnicząca Kuomintangu chce, spotykając się z przywódcą jednego z dwóch najpotężniejszych krajów świata, po prostu umocnić swoją pozycję we własnej partii. Czasem za wielką polityką kryje się, nie tylko w Azji, całkiem mała, przyziemna „polityczka”.

A tymczasem chiński tygrys obserwuje tajwańską myszkę. Obserwuje tym uważniej, że prawa łapka myszki (KMT) idzie w stronę Pekinu, a lewa (DPP) ‒ wręcz przeciwnie. Przyszłoroczny kongres Komunistycznej Partii Chin ma ponoć wystosować ultimatum wobec Tajpej i określić czas, aby „zaprowadzić spokój na Tajwanie”, trawestując francuskie powiedzenie z okresu po Powstaniu Listopadowym („spokój panuje w Warszawie”). Na razie trwa spór o interpretację „konsensusu z 1992 r.”, czyli porozumienia między jednymi a drugimi Chińczykami, w myśl którego Tajpej wyrzeka się ogłoszenia niepodległości, a Pekin nie ingeruje w wewnętrzne sprawy Tajwanu. Tyle że ta umowa ma już prawie ćwierć wieku i trąci, nomen omen, myszką. Dla obu stron zresztą. Choć mam wrażenie – pytałem o to zresztą ministra spraw zagranicznych Davida Tawei Lee – że to Pekin jest bardziej sceptyczny wobec Tajpej niż Tajpej wobec Pekinu.

Współpraca z Tajwanem: Węgrzy i Słowacy już czerpią zyski

Kraje tworzące Unię Europejską są piątym (a były czwartym) handlowym partnerem Tajwanu na świecie. Z kolei dla państw UE Tajwan jest siódmym partnerem gospodarczym w Azji. Nawet naprężenie w relacjach między Pekinem a Tajpej nie zmieni ożywionych relacji handlowych.

Z kolei dla Polski Tajwan jest ósmym partnerem na kontynencie azjatyckim, a z krajów Unii Polska, choć jest jednym z sześciu najbiedniejszych unijnych członków pod względem PKB na głowę mieszkańca, to z racji swojego wielkiego rynku (szósty co do wielkości w UE, a po Brexicie piąty) jest ósmym partnerem Tajwanu w Unii. Teraz nastąpi zapewne ożywienie w relacjach gospodarczych polsko-tajwańskich z racji podpisania wreszcie, po kilkunastu (sic!) latach, negocjacji umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania między Warszawą a Tajpej. Węgrzy zrobili to już sześć lat temu, Słowacy pięć. To dzięki temu relacje handlowe (i inwestycje) między Tajpej a Budapesztem kwitną. Viktorowi Orbánowi jakoś nie przeszkadza, że w ostatnich latach najbardziej ze wszystkich państw nie tylko Grupy Wyszehradzkiej, ale i całej „nowej” Unii postawił na Chiny. Nie uznał bynajmniej, że współpraca z Tajwanem mogłaby zdenerwować zdroworozsądkowych przecież Chińczyków z Chin kontynentalnych. To dobry wzór dla nas. Szkoda jednak, że ileś inwestycji i miejsc pracy uciekło już Polsce przez odłożenie na półkę umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, którą Węgry podpisały w 2010 r., a Słowacy w 2011 r. Rozmawiałem w Tajpej, skądinąd z inicjatywy szefa MSZ-etu Tajwanu, z właścicielem jednej z największych firm na wyspie, która zdążyła już pobudować dwie fabryki na Słowacji, pomijając inwestycje w Holandii i filię w Niemczech.

Tajwan jest odrębnym bytem na politycznej mapie Azji, ale jednak jest coś, co łączy elity władzy tego kraju, ale też Chin, Japonii, Korei Południowej i Singapuru. To poczucie, że głową państwa (w wypadku Kraju Kwitnącej Wiśni dotyczy to funkcji premiera) zostaje się przede wszystkim dzięki poparciu wielkiego biznesu i dużym pieniądzom.

Elity finansowe Tajwanu z jednej strony chcą współpracy z olbrzymim rynkiem Chin kontynentalnych, a z drugiej strony boją się zmajoryzowania i wchłonięcia przez mające niebywały kapitał firmy z ChRL. Dlatego też nie tylko protestującym podczas poprzednich rządów studentom, ale też sporej części przedsiębiorców podobała się wypowiedź pani prezydent Caj Ing-wen podczas uroczystości obchodów 105. rocznicy powstania Republiki Chińskiej (1911–2016). Mówiła ona, że: „Tajwan nie będzie przed nikim klękał”...

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#Republika Chińska #Tajpej #Tajwan

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Ryszard Czarnecki
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo