W trzy tygodnie od premiery „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego obejrzało ponad milion widzów. Filmami historycznymi były także dwa wcześniejsze bardzo popularne obrazy reżysera – „Dom zły” i „Róża”. Widzowie wciąż spieszą do kin na „Ostatnią rodzinę” Jana P. Matuszyńskiego. Opowieść o rodzinie Beksińskich, rozciągnięta od lat 70. do początków XXI w., to po części opowieść o fragmencie historii polskiej kultury, jak i rzeczywistości przełomu epok. Dwa lata temu „Miasto ’44” Jana Komasy o Powstaniu Warszawskim obejrzało przez pierwsze trzy tygodnie prawie 1,3 mln widzów. A „Bogów” Łukasza Palkowskiego o Zbigniewie Relidze i początkach polskiej transplantologii w latach 80. – w sumie 2 mln. Polscy filmowcy zdają się doskonale rozumieć zapotrzebowanie widzów na obrazy traktujące o przeszłości. W kolejce na kinową premierę czekają ostatni film Andrzeja Wajdy „Powidoki” i „Zaćma” Ryszarda Bugajskiego (oba o czasach stalinowskich). To ledwie parę przykładów ilustrujących paradoks – im mniej w polskiej szkole i na uczelniach wyższych historii, tym większe zainteresowanie historią w narodzie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Wojciech Smarzowski #„Wołyń” #kino
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Marcin Herman
Wczytuję ocenę...