Ruda WRON-a rozdrażniona » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Nowe fakty ws. handlarza bronią znad Sekwany. Dadak naciągnął Falentę na kilkadziesiąt tysięcy

Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwa w sprawie Pierra Dadaka, francuskiego handlarza bronią zatrzymanego kilka tygodni temu w Hiszpanii.

Mateusz Atroszko / freeimages.com/license
Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwa w sprawie Pierra Dadaka, francuskiego handlarza bronią zatrzymanego kilka tygodni temu w Hiszpanii. Badany będzie wątek polskich firm zaangażowanych w sprzedaży kałasznikowów do ogarniętego wojną domową Sudanu Południowego – dowiedziała się „Gazeta Polska”.  Tymczasem okazuje się, że w czasie swojego  pobytu w Polsce Pierre Dadak wraz ze swoją partnerką i dwoma psami mieszkał w willi w podwarszawskim Konstancinie. Wynajmował ją od znanego biznesmena Marka Falenty. Za wynajem nie zapłacił.
 
Dadak nie pomógł Bumarowi w zawarciu żadnego kontraktu. W efekcie w grudniu 2012 r. zakończono z nim współpracę. Z ustaleń „GP” wynika, że także polskie służby uznały go za człowieka, którego działalność może godzić w bezpieczeństwo RP. Gdy na przełomie 2012 i 2013 r. próbował spotkać się z ówczesnym wiceministrem obrony narodowej gen. Waldemarem Skrzypczakiem, SKW wydała Francuzowi negatywną rekomendacje.   

– Pamiętam, że otrzymałem pismo, w kolorach narodowych Francji, w którym Dadak, przedstawiając się jako podpułkownik, prosił mnie o spotkanie. Podkreślał, ze od lat z sukcesami współpracuje z polskim przemysłem zbrojeniowym. Kazałem przekazać to pismo do SKW. Kilka dni później otrzymałem informację zwrotną, aby się z nim nie spotykać – powiedział w rozmowie z „GP” generał.

Szybko okazało się, że Dadak rozpracowywany wówczas już od roku przez hiszpańskie organy ścigania, ma w Polsce długi. Pierwszy zorientował się kontrolowany przez Skarb Państwa PKO BP. Okazało się, że konto Dadaka, z którego miały być potrącane przez bank raty zaciągniętego przez niego kredytu jest puste. Francuz – jak ujawniła pod koniec lipca br. „Rzeczpospolita” – zaciągnął tam 84 109,58 euro (ponad 366 tys. zł) kredytu. Bank próbował odzyskać pieniądze, ale sprawa, w której Dadak jest pozwany, została w maju br. zawieszona przez sąd. PKO BP nie był w stanie podać aktualnego adresu Francuza.  

Problemy z namierzeniem Dadaka mieli też katowiccy policjanci, którzy w 2013 r. na polecenie jednej z tamtejszych prokuratur prowadzili postępowanie dotyczące zaciągniętych przez Francuza zobowiązań na rzecz Bumaru. Okazało się, że do państwowego giganta zaczęły napływać niezapłacone faktury za czarter prywatnych samolotów i hoteli w Afryce. W sumie opiewały one na kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Dadak zaciągał je legitymując się rzekomym pełnomocnictwem polskiego przedsiębiorstwa, pod którym widniały sfałszowane podpisy dwóch członków zarządu.  

To nie wszystkie długi Francuza. Podczas pobytu w Polsce Dadak wraz ze swoją partnerką i dwoma psami mieszkał w willi w podwarszawskim Konstancinie. Wynajmował ją od znanego biznesmena Marka Falenty (jest oskarżony o zlecenie nielegalnego nagrywania w warszawskich restauracjach urzędników państwowych, nie przyznaje się do winy).

–Wyprowadził się niemal z dnia zabierając niektóre meble i nie płacąc czynszu. W sumie jest mi winien około 50 tys. zł – mówi „GP” Falenta. W czasie wyprowadzki Dadak zapomniał jednak o pistolecie z tłumikiem. Znalezioną broń Falenta oddał policjantom z konstancińskiej komendy.  

Więcej na ten temat w najnowszym numerze "Gazety Polskiej".

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#Marek Falenta #Pierre Dadak #handel bronią #BOR

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Nisztor
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo