- (...) pod krzyżem dochodziło do różnych zdarzeń, które wymagały uwagi służb. Dochodziło przecież tam do zachowań ekstremistycznych - ogłosił dzisiaj Krzysztof Bondaryk mając na myśli ludzi, którzy gromadzili się tuż po katastrofie smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu. - Tam były osoby chcące oddać hołd ofiarom i broniły Krzyża. Ja byłam codziennie. Podobnie Anita Gargas i Anita Czerwińska. Też jesteśmy ekstremistkami według Bondaryka? - mówi portalowi niezalezna.pl Dorota Kania, dziennikarska śledcza "Gazety Polskiej".
Minęło sześć lat, ale doskonale pamiętamy sceny do jakich dochodziło na Krakowskim Przedmieściu. Z jaką agresją spotykali się ludzie oddający hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej, a także obrońcy Krzyża, który bardzo przeszkadzał wówczas rządzącym.
Pod Krzyżem Pamięci dochodziło do wyzwisk i ataków fizycznych wobec dziennikarzy Strefy Wolnego Słowa, została zaatakowana Anita Gargas, która robiła zdjęcia osób agresywnych wobec modlących się ludzi. Młody człowiek zaczął ją szarpać i wyrywać aparat fotograficzny - stojący obok policjanci nie reagowali. Anita Czerwińska, wówczas szefowa Warszawskiego Klubu Gazety Polskiej, dziś posłanka PiS-u i Dorota Kania, które zwróciły uwagę funkcjonariuszom, ze nie reagują, gdy widzą pobicie usłyszały, że... powinny pojechać na komendę, by zgłosić rozbój.
Dziennikarki doprowadziły do wszczęcia postępowania z urzędu - agresorem okazał się syn prominentnego urzędnika z administracji Donalda Tuska. Sprawa została ostatecznie umorzona z powodu niskiej szkodliwości czynu.
Tymczasem dzisiaj na antenie Radio Zet były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego stwierdził, że:
"Ks. Małkowski nie był w żaden sposób inwigilowany. Tzw. obrońcy krzyża również nie. Zostali rozpoznani, kim są, i tyle. Jeżeli mamy osoby występujące w pobliżu obiektów państwowych… To musimy wiedzieć, czy te osoby stanowią zagrożenie, czy są zrównoważeni psychicznie. A pod krzyżem dochodziło do różnych zdarzeń, które wymagały uwagi służb. Dochodziło przecież tam do zachowań ekstremistycznych (…) Ale nie umieszczaliśmy żadnych agentów w tym środowisku".
CZYTAJ WIĘCEJ: Bezczelność! Bondaryk: ks. Małkowski nie był inwigilowany, tylko... rozpoznany
Do słów Bondaryka o ekstremistach odniosła się Dorota Kania, która była wówczas na Krakowskim Przedmieściu.
- Chodziłam tam codziennie. Podobnie jak Anita Gargas i Anita Czerwińska. Czyżby Krzysztof Bondaryk także nas zaliczał do ekstremistów - mówi nam Dorota Kania, która słowa byłego szefa ABW traktuje jako nieudolną próbę tłumaczenia inwigilacji środowisk patriotycznych, opozycyjnych wobec koalicji PO-PSL. -
Takie brnięcie w kłamstwie pokazuje arogancję ludzi ówczesnej władzy. Dlatego będziemy żądali dogłębnego wyjaśnienie skandalu.
Przypomnijmy, że sprawa inwigilacji dziennikarzy, adwokatów i polityków Strefy Wolnego Słowa przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego trafiła do prokuratury. Łamaniem standardów demokratycznych w czasach rządów koalicji PO-PSL zainteresowały się także organizacje broniące praw człowieka w kraju i za granicą.
CZYTAJ WIĘCEJ: Afera podsłuchowa SKW: prokuratura zbada sprawę inwigilacji Strefy Wolnego Słowa
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb
Wczytuję ocenę...