- Należy wątpić, by całe znalezisko dotyczyło tylko Wałęsy - mówi premier Jan Olszewski, w rozmowie z "Super Expressem", komentując odkrycie swoistego archiwum w domu Czesława Kiszczaka. - Nieznane nam jeszcze dokumenty mogą przynajmniej zmienić postrzeganie historii Polski po 1989 roku - dodaje.
Od niemal tygodnia, po odnalezieniu w domu Czesława Kiszczaka esbeckich dokumentów, a wśród nich teczki TW "Bolka", trwa dyskusja, jaki wpływ to odkrycie będzie miało na postrzeganie historii, ale również na przyszłość. Dziennikarz "Super Express" rozmawiał na ten temat z premierem Janem Olszewskim.
- Z tego, co udało mi się zaobserwować w mediach, w mieszkaniu Kiszczaka znaleziono sześć pakietów dokumentów. Na razie mówimy o pierwszym. I nie mogę wykluczyć, że pan generał lepiej się zabezpieczył i zgromadził dokumenty nie tylko dotyczące Wałęsy, ale także innych osób - stwierdził.
Dlaczego przez tyle lat nie przeszukano domów wysokich rangą oficerów SB, choć krążyły plotki, że ukrywali dokumenty z przeszłości? Jan Olszewski nie sądzi, aby ktoś próbował uniemożliwić ewentualne przeszukania.
- Chociaż słyszałem opinię wypowiadaną przez jednego z historyków współpracujących z IPN, że prowadził na ten temat rozmowy z prokuratorami IPN. Oni zdawali sobie sprawę z tego, że takie sytuacje z przechowywaniem dokumentów w prywatnych domach są bardzo prawdopodobne. Bez konkretnych poszlak w stosunku do konkretnych osób prokuratorzy mieliby ich zdaniem być zaszczuwani, a to skończyłoby się źle dla całego IPN - tłumaczy były premier.
Podczas rozmowy przypomniano o historii z "zaświadczeniem" UOP, dziennikarz "SE" wspomniał o dokumencie w teczce TW Bolek, "który miał poświadczać, że Wałęsa zerwał współpracę z SB w 1971 roku". Równocześnie generał Gromosław Czempiński twierdził, że podrabianie dokumentów Wałęsy przez UOP jest wykluczone.
- Czempiński w rządzie Hanny Suchockiej współpracował z Milczanowskim. I był przychylny Lechowi Wałęsie. Niezależnie od jego słów - jedno jest pewne. Milczanowski sporządził notatkę o przekazaniu całości akt bezpośrednio do Belwederu. Później odbierającym dokumenty był Gromosław Czempiński i wyraźnie stwierdził, że nie wróciły one w komplecie - podkreślił premier Olszewski.
A pytany "jakie mogą być skutki ujawnienia dokumentów znalezionych w mieszkaniu gen. Kiszczaka? Ktoś może czuć się zagrożony?" odpowiedział:
- Nie opublikowano jeszcze wszystkich materiałów, ale należy wątpić, by całe znalezisko dotyczyło tylko Wałęsy. I nie wiem, czy zagrożony, ale te nieznane nam jeszcze dokumenty mogą przynajmniej zmienić postrzeganie historii Polski po 1989 roku.
Cała rozmowa z Janem Olszewskim na se.pl.
Źródło: se.pl,niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb
Wczytuję ocenę...