Miłośnik nazistów na listach Tuska » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Kto dziś nie zaśnie przez szafę "człowieka honoru" - rozmowa niezalezna.pl z Krzysztofem Wyszkowskim

Archiwum Kiszczaka ma szansę ujrzeć światło dzienne. Mam nadzieję, że prezesowi IPN nie uda się dłużej ukrywać faktu, że Kiszczak te dokumenty posiadał.

wyszkowski.com.pl
Archiwum Kiszczaka ma szansę ujrzeć światło dzienne. Mam nadzieję, że prezesowi IPN nie uda się dłużej ukrywać faktu, że Kiszczak te dokumenty posiadał. Prezes Kamiński od dawna miał wiedzę o tym. Podobnie prokuratura IPN-u od dawna posiadała źródłową wiedzę o tym, że Kiszczak nielegalnie przetrzymywał dokumenty, które powinny znajdować się w Instytucie i nic z tym nie robiła. To przestępstwo polegające na zaniechaniu postępowań, które było obowiązkiem IPN-u - mówi portalowi niezalezna.pl działacz opozycyjny Krzysztof Wyszkowski.

- Najważniejsze jest teraz to, aby uniemożliwić ukrycie tych dokumentów. Kamiński ostrzegł publicznie wszystkich zainteresowanych, wymieniając Wałęsę, że mogą być na nich papiery. Wałęsa jest tu ostatecznie najmniej ważny, bowiem jego sprawa jest najlepiej opisana. Skądinąd wiem, że w tym archiwum są dokumenty dotyczące porwania i zamordowania błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Tam są rzeczy dotyczące zbrodni. Nieprzechwycenie tych dokumentów to kwestia ukrywania odpowiedzialności za zbrodnie, przecież toczyły się procesy i śledztwa, również w IPN-ie. To wszystko są kryminalne działania odpowiedzialnych ludzi z kierownictwa Instytutu. Wyobrażam sobie, że tam mogą być dokumenty dotyczące „okrągłego stołu”, elity solidarnościowej, a przynajmniej tych ludzi, z którymi SB i Wojskowa Służba Wewnętrzna prowadziła dialogi. Nie tylko agentów, ale też ludzi słabych, którzy układali się z komunistami w sprawie udziału we władzy - tłumaczy.

Kto powinien obawiać się akt Kiszczaka?

Informacja od Kamińskiego jest nadana do wszystkich ludzi, którzy w tej chwili w pocie czoła pracują nad tym, jak by się dowiedzieć, czy są tam ich teczki. Kiszczak mówił, że oddawał te dokumenty głównym partnerom okrągłostołowym. Nie wiemy jednak na przykład, czy Kiszczak oddał wszystko co miał na Michnika, czy zachował coś dla siebie, czy IPN przejął te dokumenty. To dotyczy fundamentów III RP. Myślę, że tam mogą być dokumenty, które ujawnią prawdę o fundamentach III RP, o tym jak to państwo zostało zbudowane, jak to państwo do niedawna, do 25 października 2015 roku - czyli do wyborów, które były przełomem - było rządzone. Być może decyzja żony Kiszczaka stanie się przełomem w sprawie obecnej walki układu z Polską. Ten posowiecki układ, który rządził przez 25 lat usiłuje teraz zmusić Polskę do tego, by wyrzekła się swoich własnych interesów. Mam nadzieję, że archiwum Kiszczaka ułatwi ujawnianie prawdy i analizę tego wszystkiego, co się przez ten okres działo oraz że wskaże odpowiedzialnych za posowiecki, postpeerelowski charakter III RP.

- dodaje Krzysztof Wyszkowski.

Wiadomo, kto podejmował decyzje przy „okrągłym stole”. Większość tych ludzi już nie żyje. Z głównych postaci żyje tylko Michnik

- stwierdza.

Wszyscy ludzie, którzy mieli związki z SB, z WSW, z reżimem PRL-owskim rzeczywiście będą siedzieć jak na rozżarzonych ogniach, nie będą spali. Nie wiedzą, czy materiały, które ich kompromitują też już są przejęte.

- tłumaczy opozycjonista.

Dlaczego - jego zdaniem - wdowa po Kiszczaku zwróciła się z propozycją do IPN-u?

- Osobiście jej nie poznałem, ale ludzie, którzy coś o niej wiedzieli twierdzą że to kobieta - delikatnie mówiąc - niemądra. Prezes IPN-u powiedział, że ona zaoferowała sprzedaż dokumentów. To mogło tak być. Ale ciekawe jest, że nie zaproponowała tego na przykład Wałęsie. Co prawda jego odręczne donosy są znane, opisane przez Cenckiewicza i Gontarczyka bardzo szczegółowo, to żadna nowość. Ale zawsze oryginał ma swoją wartość. Myślę, że mogła ona zgarnąć parę milionów, gdyby zaproponowała te dokumenty Wałęsie. Wiem, że Wałęsa starał się o nie. Dlaczego Kiszczak mu tego nie oddał, dlaczego wdowa po nim nie poszła z tym do Wałęsy? Powiem, że dobrze się stało - mówi Krzysztof Wyszkowski.

Prezes Kamiński mówił, że było prowadzone śledztwo w sprawie archiwum Kiszczaka. To nie było żadne śledztwo! To była procedura ochrony zbrodniarzy komunistycznych, ich interesów, ich agentury przed opinią publiczną. Za tą ochronę sprawowaną przez tyle lat prezes Kamiński i szef prokuratury IPN-owskiej powinni odpowiedzieć karnie - za zaniechanie obowiązków służbowych. Powinno dojść do natychmiastowych dymisji tych urzędników.

- tłumaczy.

Cały układ III RP był zainteresowany tym, żeby Kiszczak milczał, a Kiszczak był zainteresowany tym, żeby siedzieć na archiwum i szantażować całe otoczenie aż do śmierci, by nie trafić do więzienia. I rzeczywiście udało się to jemu i Jaruzelskiemu. W pogrzebie Jaruzelskiego uczestniczył Komorowski, prezydent. To pokazuje skalę uzależnienia władz III RP od tych ludzi. To pokazuje też siłę tej bomby

- stwierdza Krzysztof Wyszkowski.

Zdaniem Wyszkowskiego nerwowa atmosfera panuje w IPN-ie i wśród elit III. Jego zdaniem nie można dopuścić, aby z tymi dokumentami "coś" się stało. - Coś wyparuje, będzie pożar, pękną rury, dojdzie do zalania... Wszystko jest możliwe. Opinia publiczna powinna być o tym ostrzegana z góry - dodaje.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
pb
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo