Niemiec Martin Schulz, znany z arogancji przewodniczący Parlamentu Europejskiego, powiedział, że wydarzenia w Polsce "mają charakter zamachu stanu". Na szczęście reakcja premier Beaty Szydło i ministra spraw zagranicznych na te obelżywe słowa jest stanowcza i zdecydowana.
"Oczekuję, że przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz nie tylko zaprzestanie takich wypowiedzi, ale również przeprosi Polskę. Takie wypowiedzi dotyczące Polski i spraw Polski dla mnie są nie do przyjęcia" - powiedziała premier Beata Szydło poproszona o komentarz do słów Schulza.
Minister Witold Waszczykowski określił słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza o rzekomym „zamachu stanu” w Polsce
jako „bezzasadne i przez to nieodpowiedzialne”.
„Polityk tak wysokiego szczebla powinien być stanowczo lepiej poinformowany, zanim wypowie się publicznie – powiedział polski minister spraw zagranicznych.
– Powinien choćby wiedzieć, że w Polsce odbyły się niedawno wolne i demokratyczne wybory, których wyniku nikt nie kwestionuje, a obecnie w naszym kraju toczy się po prostu, jak w wielu innych państwach demokratycznych, normalna debata polityczna nad rozwiązaniami instytucjonalnymi, w dodatku obserwowana i komentowana przez wolne media. Podjąłem decyzję o tym, żeby natychmiast reagował polski ambasador" - podkreślił.
Schulz w rozmowie z radiem Deutschlandfunk stwierdził, że
"to, co rozgrywa się w Polsce, ma charakter zamachu stanu i jest dramatyczne". Nazwał też polski rząd "prawicowymi populistami", dodając, że w europarlamencie odbędzie się debata na temat wydarzeń w Polsce.
We wrześniu 2015 r. przewodniczący Parlamentu Europejskiego groził użyciem siły wobec krajów członkowskich Unii Europejskiej:
Europa ultranacjonalistów - jeśli oni zwyciężą - to otrzymamy taką Europę, nie tylko w tej kwestii [uchodźców], lecz także w wielu innych. Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone. Nie może być tak – i ja należę do tych ludzi, którzy tak mówią – jesteśmy w XXI wieku, jesteśmy w XXI wieku globalizacji, aby globalne problemy rozwiązywać nacjonalizmem. W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie konieczności, także walką przeciwko innym, postawimy na swoim.
A dwa miesiące wcześniej mówił tygodnikowi "Stern":
Główne i ważne sprawy europejskie nie mogą być dłużej rozwiązywane przez rządy narodowe. Potrzebujemy wspólnotowych instytucji. W którymś momencie będziemy potrzebować rządu europejskiego.
Źródło: TVP Info,niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
wg
Wczytuję ocenę...