Jak na razie sondaże dają wiatr w żagle działaniom rządu Prawa i Sprawiedliwości. Decyzje, które wywołują histerię obrońców post-PRL-owskiego systemu, nie przerażają obywateli. Dzieje się tak, ponieważ wyborcy właśnie dlatego poparli PiS, bo chcą zmian. Warto jednak pamiętać o tym, że zmiany muszą być przeprowadzane w sposób maksymalnie skuteczny i zrozumiały dla społeczeństwa.
Ludzi myślących i nieuwikłanych w środowisko Platformy nie dziwi przejęcie kontroli nad służbami i sejmową speckomisją. Skoro w demokratycznych wyborach wygrało PiS, to oczywiste jest, że bierze odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa. Inna sytuacja byłaby wręcz kuriozalna i niezrozumiała z punktu widzenia demokratycznych standardów. Pozostawienie służb w rękach ludzi, których nagrali kelnerzy, i partii, której liderzy od lat publicznie podkreślali, że wolą, by to służby kontrolowały władzę niż władza służby – to byłby dodatkowo zamach na zdrowy rozum. Oczywiste jest, że w sytuacji, w której Platforma Obywatelska uczyniła z Trybunału Konstytucyjnego ostatnią twierdzę PO, obsadzając tę instytucję swoimi sędziami, tak by utrudnić działanie legalnie wybranej nowej władzy, Prawo i Sprawiedliwość zmienia ustawę o TK, by nie mieć skrępowanych rąk we wprowadzaniu obiecanych w kampanii zmian.
Pokaż mi, kogo ułaskawiasz…
Trudno się również dziwić, że prezydent Andrzej Duda, który jeszcze jako kandydat w kampanii prezydenckiej otwarcie krytykował karanie ludzi walczących z korupcją, skorzystał z prawa łaski, by Mariusz Kamiński i jego ludzie mogli spokojnie zajmować się tym, na czym znają się najlepiej. Jeszcze lepiej wypada Duda, jeśli porównać jego decyzję z aktami łaski poprzedników. Kilka przykładów: Lech Wałęsa w 1993 r. ułaskawił Andrzeja Z. ps. Słowik – jednego z najgroźniejszych gangsterów lat 90., Aleksander Kwaśniewski łaskę okazał kasjerowi lewicy i mordercy – Peterowi Voglowi oraz Zbigniewowi Sobotce, który przekazywał tajne informacje o planowanej akcji policji politykom podejrzewanym o współpracę ze zorganizowaną przestępczością (afera starachowicka). Bronisław Komorowski zaś wsławił się niechlubnie ułaskawieniami zabójców, porywaczy i oprawcy katującego rodzinę. Warto w tym ostatnim wypadku dodać, że były prezydent skorzystał z aktu łaski, mimo że wcześniej tych osób nie chciał ułaskawić Lech Kaczyński.
Ci sami, którzy krytykowali PiS za zbyt długie (mimo że faktycznie tempo okazało się rekordowo szybkie) wybieranie składu rządu, dziś podnoszą larum, bo robi wszystko za szybko. Śmieszność potęguje to, że tak jak za pierwszego rządu PiS, Platforma czekała 20 miesięcy na ogłoszenie końca demokracji, w tym roku wystarczyły jej trzy dni. Jej politycy zapomnieli, że obecne otoczenie polityczno-medialne nie jest takie jak 10 lat temu. Mówiąc bezpośrednio: ludzie już nie dają się tak łatwo manipulować i zarażać histerią.
Polacy potrzebują dobrej zmiany
To wszystko jednak nie powinno uspokajać nowej władzy. PiS, chcąc wprowadzać dobre zmiany, nie może powtórzyć błędów z przeszłości. Jednym z nich była próba działania na zbyt wielu frontach naraz. Łatwo zrozumieć strategię partii, która jak lekarz chce zacząć od najtrudniejszych cięć, by później na spokojnie móc operować całe ciało polskiego państwa, łatwo jednak tak się rozpędzić, że trudno będzie zatrzymać walec zmian. By się tego ustrzec, dobrze mieć codziennie w tyle głowy to, co dla statystycznego Kowalskiego jest najważniejsze: domaga się on poprawy swojego losu oraz zrozumiałej komunikacji medialnej. O co władze powinny zadbać, by nie przegrać z nawałą manipulacji czy złej woli bliskich III RP ośrodków medialnych. Jeśli Polak odczuje, że łatwiej mu uczciwie pracować, zarabiać pieniądze, że państwo jest wobec niego sprawiedliwe i jemu przyjazne – nie będzie płakał wraz z mainstreamem nad rzekomo przejętym Trybunałem Konstytucyjnym.
Projekt „500 zł na dziecko” to tylko jeden z elementów, które mogą przekonać obywateli, że PiS-owi naprawdę zależy na poprawie ich sytuacji i że rząd działa aktywnie w tej sprawie. Jeśli nowa władza weźmie się do egzekwowania podatków od dużych podmiotów, wprowadzi podatek dla banków i hipermarketów, to na pewno Kowalski za nimi nie zapłacze. Histeria TVN-u, „Gazety Wyborczej” i im podobnych wiele w tej sprawie nie zmieni. Na polu walki o poprawę losu polskiego obywatela potrzebne są determinacja i odwaga, która z pewnością się zwróci, dając PiS-owi niezbędne społeczne wsparcie w działaniu.
Dialog, dialog, dialog
Co do komunikacji, to oprócz poprawy poziomu pluralizmu w mediach publicznych i uczciwego informowania odbiorców niezwykle istotne jest merytoryczne przedstawianie kolejnych podejmowanych działań, pobudzanie dyskusji na ważne społecznie tematy, tak by obywatele czuli się uczestnikami debaty publicznej. Komunikacja to też tzw. bieżączka, czyli zrozumiałe tłumaczenie przez ekipę rządzącą, dlaczego dokonuje takich, a nie innych zmian i jaki to ma realny wpływ na społeczeństwo. Zabrakło tego choćby ws. ułaskawienia Mariusza Kamińskiego. Decyzja, która, oprócz warstwy symbolicznej, jest również ważna w sferze praktycznej – gdyż umożliwia ministrowi koordynatorowi ds. służb dostęp do informacji niejawnych – została zakrzyczana przez tych, którzy przedstawiali ją jako partykularne załatwianie interesów kolegów. Ponadto mało kto tak naprawdę rozumie zawiłości zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym i nie wystarczy przypominać, że skoku na tę instytucję tak naprawdę dokonała PO pod koniec kadencji. Statystyczny Kowalski musi mieć jasny przekaz co do tego, jak realne jest zagrożenie blokowania przez TK zmian wprowadzanych przez rząd. W momencie gdy obywatel będzie miał jasność co do celów ekipy rządzącej i stosowanych przez nią metod, PiS nie będzie musiał obawiać się frakcji histeryków i środowisk sobie wrogich. Poparcie społeczne jest nie tylko bezcenne, ale i niezbędne, by zmieniać rzeczywistość.
Nie ma co liczyć na to, że system III RP bez walki odda państwo, które przez tyle lat kontrolował. Dotyczy to również polityki zagranicznej, w której jak dotąd świętą zasadą było płynięcie w głównym nurcie. Nie ma co liczyć na to, że np. Niemcy i brukselskie władze zgodzą się na polską suwerenną politykę i stawianie przez Warszawę swoich interesów na pierwszym miejscu. Czas, by przestać spoglądać na to, jak o nas piszą zagraniczne media, i by Polska mogła sama za granicą skutecznie przekazywać swoje stanowisko. Dotyczy to nie tylko spraw strategicznych z punktu widzenia państwa, jak np. polityka energetyczna, lecz także kwestii historycznych. Jednym z takich rozwiązań może być uruchomienie kanału telewizyjnego nadającego po angielsku lub rosyjsku. Tak by polski głos był słyszany i rozumiany zarówno na Zachodzie, jak i u naszych sąsiadów w Europie Środkowo-Wschodniej. To z pewnością niełatwe przedsięwzięcie, ale gra jest warta świeczki.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Samuel Pereira
Wczytuję ocenę...