Były marszałek województwa podkarpackiego z ramienia PSL Mirosław K. był podejrzany o korupcję i płatną protekcję. Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało polityka w ubiegłym roku. W piątek Prokuratura Apelacyjna w Lublinie postawiła mu trzy nowe zarzuty (w sumie jest ich już dziesięć). Wśród nich zgwałcenia.
Jak podało Radio Rzeszów, Mirosławowi K. zatrzymanemu w kwietniu ubr. przez CBA, postawiono trzy nowe zarzuty. Dwa z nich obejmują okres, kiedy ówczesny działacz PSL pełnił funkcję marszałka, jeden, gdy był kierownikiem urzędu gminnego.
Śledztwo przeciwko Mirosławowi K. dotyczy
powoływania się na wpływy w instytucjach samorządowych i państwowych woj. podkarpackiego,
pośrednictwa przy załatwianiu spraw za korzyści majątkowe i osobiste lub ich obietnicę oraz w sprawie
udzielania korzyści majątkowych i osobistych osobom pełniącym funkcje publiczne – czytamy na stronie Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Do gwałtu i wymuszenia w celu poddania się tzw. „innej czynności seksualnej” miało dochodzić w latach
1999-2001 – podaje za prokuraturą esanok.pl.
Kolejny zarzut to płatna protekcja i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych. Dotyczy okresu od
2010-2012 roku.
Trzeci nowy zarzut to zarzut oszustwa „
co do możliwości zapłacenia za usługi budowlane” – czytamy na esanok.pl. Za trzy nowe zarzuty Mirosławowi K. grozi nawet 8 lat więzienia.
„Fakt” dotarł do aktu oskarżenia. Opisuje w jaki sposób były marszałek wykorzystywał swoje stanowisko. Latem 2012 roku miała się do niego zgłosić znajoma, nie mogąca zdać egzaminu na prawo jazdy. „
Zdobyła upragniony dokument, ale musiała odbyć trzy stosunki ze swoim „dobroczyńcą”” – czytamy na fakt.pl.
Według tabloidu w aktach sprawy pojawiają się też zeznaniach innych ofiar. Jedna z nich w 2011 roku „
zaspakajając seksualne zachcianki polityka” miała załatwić pracę w urzędzie marszałkowskim jednej osobie. Później poprosiła o zwolnienie tej osoby (i tak się stało), ceną również miał być seks.
Do prokuratury zgłosiła się
jeszcze jedna kobieta, która pracowała z K. 14 lat temu w Starostwie Powiatowym w Lubaczowie.
Miała być ofiarą molestowania seksualnego – podaje „Fakt” i cytuje prokuratora Andrzeja Jeżyńskiego: -
To były tak drastyczne zdarzenia, że wyczerpały pojęcie zgwałcenia – powiedział gazecie.
Mirosław K. pozostaje na wolności. W maju 2013 roku wpłacił 60 tys. zł poręczenia majątkowego i opuścił areszt.
Nie przyznaje się do żadnych stawianych mu zarzutów.
Źródło: niezalezna.pl,fakt.pl,pa.lublin.pl,esanok.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
mg
Wczytuję ocenę...