Od piątku cześć mediów w Polsce w sensacyjnym tonie rozpisywała się o wypadku kremlowskiego aparatczyka, Anatolija Torkunowa, robiąc z niego bohatera. Do wypadku miało rzekomo dojść po tym, jak ten zadał Putinowi niewygodne pytanie. Jak ustalił portal niezalezna.pl, dziennikarze – m.in. „Newsweeka” i portalu tvn24.pl zaliczyli poważną wpadkę. Do wypadku rzeczywiście doszło, ale... prawie dwa miesiące temu.
W miniony czwartek rektor Moskiewskiego Państwowego Instytuty Stosunków Międzynarodowych (MGiMO) Anatolij Torkunow wziął udział w corocznej telekonferencji prezydenta Władimira Putina, podczas której władca Kremla odpowiadał na pytania Rosjan. Torkunow zapytał o rosyjski kontrakt z Iranem i dostarczanie systemów S-300 do tego kraju.
Następnego dnia część polskich mediów podała informację, że Torkunow miał w Moskwie wypadek na ul. Łobaczewskiego. Jechał mercedesem na miejscu pasażera, kiedy w jego samochód uderzył jaguar prowadzony przez 30-latka. W wyniku zderzenia mercedes, którym jechał rektor, zostało zepchnięty na pobocze, a Torkunow doznał lekkich obrażeń. Sugerowano, że wypadek może mieć związek z pytaniem zadanym Putinowi.
fot.: print screen/tvn24.pl
fot.: fot.: print screen/wprost.pl
Polskie media, przytaczając historię o zderzeniu jaguara z mersedesem,
powoływały się na portal telewizji związanej ze rosyjskimi służbami – LifeNews oraz rosyjską rozgłośnię RSN. To akurat prawda, wspomniane media pisały o wypadku z udziałem rektora MGiMO oraz 30-letniego kierowcy jaguara na ul. Łobaczewskiego w Moskwie.
Sęk jednak w tym, że wydarzył się on nie po ostatnim wystąpieniu Putina, lecz prawie dwa miesiące temu – dokładnie 26 lutego.
fot.: print scren/lifenews.ru
fot.: print screen/rusnovosti.ru
Polski „Newsweek” opublikował nawet twitt o zderzeniu z konta RSN, za datą... „26 february”, czyli „26 lutego”. Jednak nie zauważył, że jest to stara wiadomość.
fot.: print screen/newsweek.pl
Na portalu LifeNews można znaleźć nagranie z miejsca zdarzenia, również z datą 26 lutego.
fot.: print screen/YouTube
Przypomnimy też, że sam Anatolij Torkunow mało nadaje się na opozycjonistę. Wręcz odwrotnie. Kierowana przez niego uczelnia z czasów ZSRS jest główną kuźnią rosyjskich dyplomatów i szpiegów. Również, jak
pisała w 2011 r. „Gazeta Polska”, Torkunow jest przewodniczącym, ze strony rosyjskiej, reaktywowanej w 2008 r. Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Torkunow, który był m.in. ambasadorem ZSRS w USA, jest znany ze świetnych kontaktów z rosyjską Cerkwią. W 2005 r. jako rektor MGIMO podpisał z nią nawet zadziwiającą umowę, w wyniku której studenci tej uczelni – a więc przyszli rosyjscy dyplomaci i szpiedzy –
zaczęli odbywać praktyki w... zagranicznych przedstawicielstwach Cerkwi, np. w Brukseli czy przy Radzie Europy.
Zauważmy również, że podczas tzw. konferencji Władimira Putina, nadawanych na żywo, nigdy nie ma przypadkowych ludzi i przypadkowych pytań. Wszystkie ruchy podczas nich są ustawiane i konsultowane przed konferencją z zespołem doradczym władcy Kremla.
Na koniec warto zaznaczyć, że nie zainteresowałby nas los kremlowskiego aparatczyka, gdyby pomyłka polskich mediów nie wiązała się z rażącym wprowadzeniem w błąd czytelników.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Olga Alehno
Wczytuję ocenę...