Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Szef polskiej policji dumny ze służby w... Milicji Obywatelskiej. "Łapałem złodziei" - twierdzi

„Przez sześć lat służył pod Kiszczakiem" - mówił portalowi niezalezna.pl Krzysztof Wyszkowski o nowym komendancie głównym policji.

Zbyszek Kaczmarek
„Przez sześć lat służył pod Kiszczakiem" - mówił portalowi niezalezna.pl Krzysztof Wyszkowski o nowym komendancie głównym policji. A jak wspomina służbę w Milicji Obywatelskiej sam Krzysztof Gajewski? O poczuciu wstydu nie ma mowy. Na antenie TVN24 stwierdził wręcz, że jest dumny z pracy w MO. 

Kilka dni temu Marka Działoszyńskiego na stanowisku komendanta głównego policji zastąpił Gajewski, który pracę w służbie zaczął w Gdańsku. Stąd doskonale zna go legendarny opozycjonista Krzysztof Wyszkowski, ale nie jako policjanta, a... milicjanta.

Gdy dowiedział się o mianowaniu Gajewskiego napisał na facebooku: "W 2004 r. wziął udział w honorowaniu komunistycznego bandziora gen. Jerzego Andrzejewskiego - który w latach 80. brutalnie zwalczał opozycję".

A w rozmowie z portalem niezalezna.pl Wyszkowski mówił także:
"Przez sześć lat służył pod Kiszczakiem i tamta wiedza tak zaprocentowała, że w III RP został szefem Komendy Miejskiej w Gdańsku".

Dzisiaj rano z kolei ukazał się duży tekst o Gajewskim na portalu tvn24.pl, którego reporter spotkał się z nowym szefem policjantów. Artykuł poświęcony jest planom komendanta, przestępczości w Polsce, protestach rolników i górników. Jest też fragment o przeszłości zatytułowany "Resortowe dziecko". Dowiadujemy się z niego, że Gajewski zaczął służbę w Milicji Obywatelskiej w 1983 roku.
"Trwał jeszcze stan wojenny. Zrobił to w Gdańsku, kolebce "Solidarności" - zaznacza dziennikarz tvn24.pl

Gajewski jest banalny w opowieści o swojej służbie w Milicji Obywatelskiej. Oczywiście, zajmował się jedynie ściganiem kryminalistów, ratował ludzkie życie, narażał własne dla bezpieczeństwa innych.

"Powtarza, że nie wstydzi się służby w MO. - Zajmowałem się łapaniem złodziei, pracując na komisariacie w Gdańsku Wrzeszczu. Przez te wszystkie lata byłem na ulicy, wśród ludzi, z daleka od polityki. Na własnych rękach wynosiłem ofiary z wypadku autokaru pod Gdańskiem, w którym zginęły 32 osoby a 43 zostały ranne. Później jako jeden z pierwszych byłem na miejscu wybuchu w gdańskim wieżowcu, gdzie śmierć poniosło 22 mieszkańców. Taką samą pracę wykonywałem jako milicjant, a później jako policjant" - pisze tvn24.pl

Szczególnie pocieszny jest fragment "byłem z daleka od polityki". W III RP okazuje się, że każdy były esbek, milicjant, czy choćby ormowiec był chodzącym dobrem, który w PRL-u nigdy nie spotkał opozycjonisty.

 



Źródło: tvn24.pl,niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo