Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Bieńkowskiej w Brukseli nie lubią. Poznali się na niej po kilku tygodniach

Donald Tusk rozpoczął debiut na stołku przewodniczącego Rady Europejskiej od serii wpadek. Śladami „króla Europy” najwyraźniej podąża jego była minister Elżbieta Bieńkowska.

Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Donald Tusk rozpoczął debiut na stołku przewodniczącego Rady Europejskiej od serii wpadek. Śladami „króla Europy” najwyraźniej podąża jego była minister Elżbieta Bieńkowska. Nowa unijna komisarz już na początku urzędowania zraziła do siebie część pracowników.
 
O tym, że Tusk przez nieudolną kampanię wizerunkową jest nazywany „kaszubskim Słowianinem”, a nie Polakiem oraz że swoim zachowaniem zirytował korespondentów europejskich mediów, już pisaliśmy.
 
Teraz przyszła kolej na byłą minister w jego rządzie – Elżbietę Bieńkowską. Jak donosi RMF FM, polska komisarz zaprowadza w Komisji Europejskiej „własne porządki” i próbuje stworzyć kalkę swojego byłego ministerstwa. Jednak ręczne sterowanie i rewolucyjne zmiany zupełnie się w Brukseli nie sprawdzają.
 
Bieńkowska, choć pracuje na nowym stanowisku dopiero sześć tygodni, już zraziła do siebie część współpracowników i jest jedynym komisarzem w ekipie Jean Claude’a Junckera, który ma przeciwko sobie związki zawodowe działające w Komisji. Związkowcy wysłali nawet w jej sprawie list do Junckera oraz do praktycznie wszystkich w Brukseli. 

Poza tym, Bieńkowska irytuje ludzi zbyt dużą pewnością siebie – jak podaje RMF FM – graniczącą wręcz z arogancją. Poważniejsze jest jednak to, że Bieńkowska zniechęciła do siebie także wyższą hierarchię w podległych dyrekcjach. – To strzał we własną stopę. Bez pomocy menadżerów, Bieńkowska niewiele zdziała w Brukseli – podkreśla rozmówca radia.
 
RMF FM dodaje, że Bieńkowska widocznie nie zrozumiała, że w Komisji nie trzeba walczyć, ale szukać kompromisów oraz współpracować. Przypomina też, że w Brukseli wszyscy znają zasadę: dyrekcje generalne albo będą pracować „na komisarza”, albo – przeciwko niemu. Tak więc przenoszenie zwyczajów urzędowania z Polski na brukselskie podwórko może Bieńkowską drogo kosztować.

 



Źródło: rmf24.pl,niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
plk
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo